czwartek, 11 sierpnia 2011

Fondant czekoladowy perfumowany anyżem z sosem kawowo-czekoladowym

Ci, którzy czytają mnie od początku zapewne zauważyli moją tendencję do znikania w czasie sezonów urlopowych. Tradycji stało się zadość również w tym roku. Tak, byłem w bardzo gorącym miejscu, pełnym dobrego jedzenia, gdzie wino lało się strumieniami a przy okazji uprawiałem sporty ekstremalne. Aaach! Wakacje!! Gorąco było za oknami a jeszcze goręcej między grilem a piekarnikiem, wino lało się strumieniami tylko do gotowania, ekstremalne było wytrzymanie zmiany w temperaturze 53ºC na mojej stacji a jedyny czas wolny jaki miałem przez ostatnie dwa tygodnie z ledwością starczał na odespanie zmęczenia.


Kiedy byłem bliski zakończenia swojej kampanii na rzecz „wyzwolenia haczyków od kartek z zamówieniami” i marzyłem o odpoczynku dowiedziałem się o zamieszkach, butelkach z benzyną i całym idiotycznym kryminalnym zamieszaniu, które ogarnęło Londyn. Mimo tego, że moja dzielnica szczęśliwie nie została dotknięta tym szaleństwem na szerszą skalę nie jest miło widzieć barykady przed centrum handlowym lub słyszeć o tym, że położona w sercu Notting Hill dwugwiazdkowa restauracja The Ledbury została napadnięta przez zamaskowanych bandziorów, którzy próbowali okraść klientów. Szczęśliwie kucharze uzbrojeni w wałki do ciasta i inne narzędzia kuchenne (nie noże) przegonili intruzów.* Brawo!


Jakby przewidując całą napiętą sytuację przez ostatnich kilka dni tworzyłem bombę. Kaloryczną. Tak naprawdę to bazując na klasycznym przepisie na fondant czekoladowy stworzyłem swój fondant z dodatkiem anyżu z sosem kawowo-czekoladowym.


Wpadłem na to przypadkowo kładąc kawałek gorzkiej czekolady obok gwiazdek anyżu na półce na wysokości mojego nosa w chwilę po wypiciu ostatniego łyka espresso. Brzmi to naiwnie i nieprawdopodobnie, ale trzeba pamiętać, że najbardziej nieprawdopodobne historie pisze życie…
Przygotujcie swoje kubki smakowe na aksamitną rewolucję!


Fondant czekoladowy perfumowany anyżem z sosem kawowo-czekoladowym
(6 porcji)

Fondant:
150g masła + do smarowania foremek
6 gwiazdek anyżu (rozbitych w moździerzu)
150g czekolady 70%
3 całe jaja
3 żółtka
70g cukru
45g mąki (przesianej przez sitko) + do oprószenia foremek

Sos czekoladowo-kawowy:
50g śmietanki
50g mleka 3.2%
75g czekolady 70% (rozdrobnionej)
100g świeżo zaparzonego espresso

Zacznij od przygotowania foremek. Posmaruj je dokładnie miękkim masłem (najlepiej używać dłoni, ponieważ pędzelki z włosia mogą zostawiać włosy a silikonowe moim zdaniem są niedokładne) a następnie posyp mąką. Żeby to zrobić wsyp łyżkę mąki do miseczki i obracając ją w dłoni dokładnie oprósz ścianki a nadmiar wystukaj do następnej miseczki, w ten sposób na ściankach pozostanie tylko cienka warstwa.

Rozpuść masło w metalowej misce umieszczonej na garnku z gotującą się wodą, dodaj anyż, zestaw z ognia i odstaw na 15 minut. Przelej masło przez sitko do miseczki. Umyj i wytrzyj metalową miskę i rozpuść w niej czekoladę (w ten sam sposób co masło), dodaj rozpuszczone, aromatyzowane masło i wymieszaj na gładką masę. Zdejmij z garnka, odstaw na chwilę, żeby masa lekko ostygła.

W międzyczasie ubij mikserem jaja, żółtka i cukier do momentu aż masa będzie gęsta i puszysta (przy wyciąganiu łopatek powinna tworzyć gęsty nieprzerwany, miękko opadający na powierzchnię strumień). Następnie powoli dodaj rozpuszczoną czekoladę z masłem mieszając plastikową spatulą/łopatką. Na koniec wmieszaj przesianą mąkę. Nalej równe ilości ciasta do wysokości ¾ małych żaroodpornych miseczek ceramicznych (ja użyłem 120ml) i wstaw do lodówki na minimum 2 godziny.

Żeby zrobić sos wymieszaj ze sobą wszystkie składniki w rondlu i podgrzewaj aż czekolada się rozpuści a sos nabierze „gęstawej” i aksamitnej konsystencji.

Rozgrzej piekarnik do 200ºC, ułóż foremki na blasze i piecz przez 10-12 minut aż góra fondanta się zetnie a boki zaczną odstawać od foremki. Wyjmij i odstaw na minutę. Przełóż na talerze, polej sosem kawowo-czekoladowym i podawaj z gałką loda waniliowego. Następnie zapisz się na siłownię, albo idź pobiegać a najlepiej usiądź w fotelu i obejrzyj dobrą komedię ;)


*źródło bighospitality.com (10.08.2011)

19 komentarzy:

Majana pisze...

Witaj zatem po przerwie!

Fondant - sama nazwa juz magicznie brzmi. Nigdy nie jadłam. Musi smakować wspaniale.

POzdrowienia:)

Anonimowy pisze...

ja wybieram bieganie:) komedie to chetnie ogladam z winkiem:)
I tutaj mnie masz, to znaczy deserek chetnie zrobie posmakuje..ale bez anyzu:/ ale nie sadzy by na tym stracil..patrzac na zdjecia..o nie!!!

a dlaczego nie anyz? mam awersje jak wracajac z Grecji moja kolezanka wylala OUZO i cala ona i jej bagaz tym smierdziala..no comments..anyz mi teraz starczy do moich 60. urodzin, czyli za jakies 30 lat:D

ps.Kucharzom nalezy sie nagroda!!!!

agnieszka pisze...

Jak to dobrze, że obok czekolady nie znalazło się nic innego, kto wie, co by wtedy powstało :) Takie połączenie bardzo mi pasuje! Pozdrawiam :)

ewelajna Korniowska pisze...

Arku, zatem odpoczynek pełną parą i pełną temperaturą;)

A ja o Londynie właśnie wiem od Ciebie... Wiem tylko o Oslo...

Coś mi się wydaje, że mój pierwszy fundant, którego kilka przepisów przestudiowałam będzie z Twojej propozycji...

Dobrej energii w pracy po powrocie:)

P.S. Zapisywać na siłownię raczej się nie muszę, bo ja po tej drugiej stronie...:)

Maggie pisze...

Zazdroszcze tego wypoczynku w cieplych miejscach. I sportow zazdroszcze tez. Ja jestem z tych, co to nie potrafia usiedziec w jednym miejscu, wiec aktywne wakacje to jest to :)
A na widok tych fondantow slinianki zaczely mi pracowac jak szalone. Powinni tego zabronic!

Ewa pisze...

Fju fju! Podziel się!!!

Amber pisze...

Ta bomba jest wspaniala!
Czestuje sie,co....

Fuchsia pisze...

Wow, co za dobroć na talerzu! Zjadłabym z trzy porcje ;)

Ja też staram się spędzać wakacje tak aktywnie jak to tylko możliwe, chociaż bez sportów ekstremalnych ;) Pozdrawiam!

buruuberii pisze...

Arek choc 2 razy przeczytalam (chyba ze to moje zmeczenie) to sama nie wiem czy byles na urlopie czy tylko w leko chlodnej saunie :DD

czekolada i nazyz powiadasz, trzebaby sie z anyzem przeprosic :-)

Daria i Jarek pisze...

Witamy po przerwie... chyba wszyscy juz tak mamy, ze czasem sobie znikamy... :)
A ty zrobiles wejscie smoka z tym deserem... choc za slodkosciami absolutnie nie przepadam to jednak lubie sobie popodziwiac jak inni sie nimi zachwycaja a Twoje zdjecia sa sliczne...

U nas w dzielnicy niestety braklo dzielnych kucharzy z walkami i ci hmmm.... nie wiem jak ich nazwac rozszabrowali polowe sklepow w okolicy... z balkonu moglam podziwiac te cala farse.... :/ No coz, dzis juz mamy tu spokoj i jakby zycie wrocilo do normy....

Aurora pisze...

czapki z głów ! :D

Hania-Kasia pisze...

Piękny i niesamowicieapetyczny.

arek pisze...

Majano,
nazwa to nic- smak jest magiczny i uzalezniajacy :)

smacznydom,
mialem podobna sytuacje z ouzo tyle, ze nam sie wylalo duzo do gardel i fakt ciezko bylo potem ;)
Mnie przeszlo szybko, moze Tobie tez ;)

Agnieszko,
sam jestem ciekaw haha

Ewelajno,
moj urlop na razie przede mna :) narazie odpoczywaja inni a ja dzieki temu mam te atrakcje. Niestety uzylem swojego ironicznego skrotu myslowego stad zmieszanie:)))

Maggie,
wakacje w mojej pracy zawsze sa aktywne:) zawsze trzeba pokrywac prace tego ktory jest na wakacjach :))

Nobleva,
aleszprosz!

Amber,
moja ulubiona niebezpieczna zabawka :)

Fuchsia,
moje wakacyjne aktywnosci to jedzenie i plaza, ale to jeszcze przede mna ;)

Basiu,
to tylko irinia byla, niestety im wiecej pracuje tym bardziej ironiczny jestem haha
a czekolada i anyz to swietne, podobno zapomniane polaczenie ;)

Daria&Jarek,
dzieki za mile slowa!
dzisiaj dowiedzialem sie jeszcze paru przypadkach, m.in. Electric na Portobello rd musial sie zabarykadowac od srodka...kolega jadl tam kolacje z dziwczyna- bardzo romantycznie ;)

Aurora,
dzieks!

Hania-Kasia,
z cala przyjemnoscia potwierdzam :)

skoraq cooks pisze...

Arku,
Koło takiej bomby kalorycznej nie można przejść obojętnie. Ale jestem w tej komfortowej sytuacji, że wszelakie bomby tego rodzaju znikają w otchłani niebytu po porządnej sesji jogi :-D A przyjemność na języku zostaje :-) Nie mogę sobie co prawda jeszcze wyobrazić połączenia anyżu z czekoladą, ale jestem gotowa Ci zaufać w tej kwestii:-)

Kasia Fiołek pisze...

Ojej, ale odpocznij, jak tylko będzie się dało! Danie tak obłędne, zdjęcia tak soczyste, że zaraz zemdleję z głodu i łakomstwa. Ukradnę ten przepis na pewno.

Monika pisze...

Yes, yes yo! Anyż to jest super sprawa, w małych ilościach potrafi zdziałać cuda! Czemu, ach czemu nie mam tych kokilek, to bym jeszcze dziś to machnią...

karoLina pisze...

Przy czekoladzie należy raczej zapomnieć o kaloriach i oddać się przyjemności, więc z tym nastawieniem żadna bomba czekoladowo-kaloryczna mi nie straszna. Fondant jest oczywiście! na mojej liście rzeczy, które trzeba zrobić, zacznę pewnie od bardziej klasycznego połączenia, ale przecież Twój anyżowy pomysł mogę wykorzystać chociażby piekąc zwykłe brownie.

aga pisze...

To jest pyyyszne:-)

Ania Włodarczyk vel Truskawka pisze...

NO coś Ty, oni (kucharze) przegonili bandziorów wałkami? :) Czad!


Fondant - yes. Ale cholera, anyż - no! :)