Jak nietrudno
zauważyć blog umarł śmiercią naturalną lub jak kto woli zawiesił działalność na
czas bliżej nieokreślony. Powód
jest bardzo prosty, jestem bardzo zajęty zawodowo, ale ku pocieszeniu nadal można mnie
czytać w Monitor Magazine
lub śledzić na instagramie, do czego gorąco zachęcam.
Często o Was myślę i szczerze żałuję, że nie nie starcza mi czasu na
nasze wspólne gotowanie.
Pozdrawiam,
sciskam & całuję !
Arek
5 komentarzy:
Śledzę i czytam, jak zawsze ;)
mój też umarł :-(
pogotujemy na emeryturze :-P
Ej, no weeeeeź! Właśnie obczajałam w statystykach Lu is a foodie czy ktoś przeczytał moje pożegnanie. Patrzę i widzę, że jest jedno kliknięcie od Ciebie. No to wchodzę, po stu latach i co widzę? że moja sprytna i unikalna parafraza tekstu o królu nie jest aż tak unikalna:) Więc ten, sorry :) ale chyba po prostu pomyśleliśmy tak samo. Nie po raz pierwszy zresztą. Niech tak zostanie, co?
Pozdro!!!
Niech Ci się dobrze kręci!
Jaka szkoda Arku, bardzo lubiłam twoje dowcipne niestandardowe teksty i autorskie przepisy. Dziś tu zerknęłam w poszukiwaniu przepisu na salsę śliwkowa, którą zapamiętałam jako świetny dodatek zwłaszcza na przyjęcia :) Kinga z kuchniaobledniezdrowa.blogspot.com
Wpadłam tu TERAZ przy okazji ryb- mimo, że zawiesiłeś na kołku bloga- będę wspierać i inspirować się twoim dorobkiem. Powodzenia!
Prześlij komentarz