Dzisiaj nie będzie o Bossie, wspominkach z dzieciństwa i tym podobnych. Dzisiaj będzie poważniej, czyli o gotowaniu a w zasadzie o tym co w nim jest dla mnie ważne. O tym, jaka jest moja filozofia gotowania.
SMAK (bo bez tego dalsze punkty nie mają sensu), PREZENTACJA/kolory (w końcu jemy też oczami), PROSTOTA (nie mylić z prościzną) czyli szczerość a nawet – nie bójmy się użyć tego słowa - prawda emocjonalno-smakowego przekazu. To trzy podstawowe elementy, którymi się kieruję. Ci, którzy są ze mną (tzn. moim blogiem) dłużej zapewne zauważyli, że wyznaję też zasadę 3 składników/smaków głównych oraz zasadę mniej znaczy więcej.
Myślę, że sałatka, którą dzisiaj przedstawiam doskonale definiuje moje podejście. Jest balansem prostoty, koloru, smaku i tekstur czyli ucztą dla wszystkich zmysłów…no i zahacza również o zasadę maksimum efektu przy minimum wysiłku.
SMAK (bo bez tego dalsze punkty nie mają sensu), PREZENTACJA/kolory (w końcu jemy też oczami), PROSTOTA (nie mylić z prościzną) czyli szczerość a nawet – nie bójmy się użyć tego słowa - prawda emocjonalno-smakowego przekazu. To trzy podstawowe elementy, którymi się kieruję. Ci, którzy są ze mną (tzn. moim blogiem) dłużej zapewne zauważyli, że wyznaję też zasadę 3 składników/smaków głównych oraz zasadę mniej znaczy więcej.
Myślę, że sałatka, którą dzisiaj przedstawiam doskonale definiuje moje podejście. Jest balansem prostoty, koloru, smaku i tekstur czyli ucztą dla wszystkich zmysłów…no i zahacza również o zasadę maksimum efektu przy minimum wysiłku.
Jesienna sałatka o letniej aurze
(4 porcje)
2 żółte papryki
1 czerwona cebula pocięta w ósemki
1 główka czosnku
6-8 purpurowych ziemniaków (lub innych małych)
2 płaskie łyżki kaparów
2 garści rukoli
2 garści młodych listków buraka (lub innych, np. roszponki)
Dressing
4 łyżki oliwy z oliwek
Sok z ¼ cytryny
Starta skórka z ¼ cytryny
Najpierw ugotuj w posolonej wodzie ziemniaki w skórkach, ostudź a następnie obierz i pokrój w plastry.
Rozgrzej piekarnik do 200°C.
Z folii aluminiowej wyrwij kwadrat 15x15 cm. Na środku połóż czosnek polej oliwą, zawiń, połóż na górną półkę w piekarniku i piecz ok.30-40 minut
Połóż papryki i cebulę na blachę, polej małą ilością oliwy i wstaw na środkową półkę. Po 20-25 minutach wyjmij cebulę, przewróć papryki* i piecz je następne 15-20 minut.
Wyjmij papryki z piekarnika, włóż do małej miski i przykryj szczelnie folią plastikową. Odstaw do ostygnięcia. Kiedy ostygnie obierz papryki ze skórki i usuń nasiona. Potnij miąższ na 5 mm paski.
Wyjmij ząbki czosnku z łupinek lub zostaw „w” dla bardziej rustykalnej prezentacji.
Żeby zrobić dressing po prostu wymieszaj ze sobą składniki.
Wymieszaj liście i ułóż na talerzach, zaaranżuj pozostałe składniki i polej dresingiem.
Smacznego!
* Papryki możesz przewracać częściej dla równomiernego upieczenia. Uważaj żeby się nie przypaliły zbyt mocno bo miąższ zbrązowieje.
(4 porcje)
2 żółte papryki
1 czerwona cebula pocięta w ósemki
1 główka czosnku
6-8 purpurowych ziemniaków (lub innych małych)
2 płaskie łyżki kaparów
2 garści rukoli
2 garści młodych listków buraka (lub innych, np. roszponki)
Dressing
4 łyżki oliwy z oliwek
Sok z ¼ cytryny
Starta skórka z ¼ cytryny
Najpierw ugotuj w posolonej wodzie ziemniaki w skórkach, ostudź a następnie obierz i pokrój w plastry.
Rozgrzej piekarnik do 200°C.
Z folii aluminiowej wyrwij kwadrat 15x15 cm. Na środku połóż czosnek polej oliwą, zawiń, połóż na górną półkę w piekarniku i piecz ok.30-40 minut
Połóż papryki i cebulę na blachę, polej małą ilością oliwy i wstaw na środkową półkę. Po 20-25 minutach wyjmij cebulę, przewróć papryki* i piecz je następne 15-20 minut.
Wyjmij papryki z piekarnika, włóż do małej miski i przykryj szczelnie folią plastikową. Odstaw do ostygnięcia. Kiedy ostygnie obierz papryki ze skórki i usuń nasiona. Potnij miąższ na 5 mm paski.
Wyjmij ząbki czosnku z łupinek lub zostaw „w” dla bardziej rustykalnej prezentacji.
Żeby zrobić dressing po prostu wymieszaj ze sobą składniki.
Wymieszaj liście i ułóż na talerzach, zaaranżuj pozostałe składniki i polej dresingiem.
Smacznego!
* Papryki możesz przewracać częściej dla równomiernego upieczenia. Uważaj żeby się nie przypaliły zbyt mocno bo miąższ zbrązowieje.
11 komentarzy:
oooooooooo,tak!!!!! jak najbardziej-uczta dla podniebienia i dla oka!!!!!!tych purpurowych ziemniakow nigdy nie probowalam jeszcze,warto??? czy tylko optycznie sie roznia od zwyklych,czy rowniez smakowo????
Pozdrawiam :)
Prezentuje się świetnie!
Bardzo słusznie gadasz młody człowieku, warto zapamiętać.
Te ziemniaczki wyglądają trochę upiornie, mają inny smak niż białe? Wyglądają jakby je moczyli w takim okropnym preparacie, którym kiedyś smarowano kolana niegrzecznym dzieciom :)
Pozdrawiam!
Hej! Moja Mama już od kilku lat uprawia te fioletowe ziemniaki pod katem salatki... ale klasycznej warzywnej, w ktorej mz te ziemniaki wygladaja dziwnie ;) czego nie moge powiedziec o Twojej salatce, u Ciebie wygladaja ekstra!
Piękne
Masz racje Arku, czesto mniej znaczy wiecej. Podpisuje sie pod wszystkim co napisales, sama bowiem czesto powtarzam az do znudzenia : 'sztuka prostoty' ;)
Twoja dzisiejsza salatka faktycznie swietne prezentuje sie wizualnie i zapewne rowniez smakowo. Fioletowe ziemniaczki sa bardzo dekoracyjne, nieprawdaz?
Pozdrawiam!
Gosiu,
wart sprobowac! Moim zdaniem sa troche bardziej intensywne/skoncentrowane w smaku i przypominaja mi te, ktore sam wygrzebywalem z rzadek bedac dzieckiem a nie terazniejsze "przemyslowki". No i ten kolor!!!
Ula,
dziekuje za odwiedziny i komentarz:)
Aga,
zeby zachowac kolor koniecznie trzeba je gotowac w skorkach. Moze to dlatego?
Nobleva,
thanx, senx, dziekuje, merci:D
Felluniu,
upiornie?...i Ty Brutusie....hehe,
jak mowilem Gosi sa mocno ziemniaczane (przynajmniej te ktorych ja uzywam). A preparat to piochtanina byla, a pamietam bo czesto uzywalem:)Na wlosy rowniez:)
Beo,
dziekuje. Fioletowe ziemniaczki i ja to milosc od pierwszego wejrzenia:D
Pozdrawiam!
Twój blog jest wart wyróżnienia, zatem zapraszam do siebie :)
przy okazji na pewno wyprobuje :)
Masz rację, piochtanina. Nazywało się ją jeszcze gencjaną. Moja mama miała taką łagodną, na wodzie a w przedszkolu to istny hardcore był, roztwór alkoholowy, lepiej więc było donieść krwawe kolana do domu. Ha, mnie też się zebrało na wspominki :)
Ale z tymi włosami to ciekawe, starsze panie płuczą w tym siwe włosy, wcześnie zacząłeś siwieć? ;D
Monikucha,
dziekuje bardzo, juz zrobilem co trzeba:)
Gosiu,
daj znac jak wyszlo i co sadzisz o ziemniaczkach:)
Felluniu,
tak siwienie...lekarze stwierdzili u mnie Syndrom Benjamina Buttona;D
Prześlij komentarz