Mów do mnie Boss, bo ja jestem… Boss, tak na mnie mówią wszyscy. Nawet mama tak do mnie mówiła. Jestem duży, największy tutaj i dlatego jestem Boss.
Tak mniej więcej wyglądało pierwsze spotkanie z moim ostatnim head chefem.
Nie był on jak się szybko okazało prawdziwym chefem, ale samoukiem z bardzo dużym wyczuciem miejscowego rynku (tego co ludzie chcieliby jeść) i domowym podejściem do gotowania i prezentacji dań. Miało być dużo i smacznie, chociaż miał ciężką rękę do przypraw…jeżeli słyszało się ups!fuck! to oznaczało, że wysypało mu się czegoś dużo za dużo :)
Miał doskonałe poczucie humoru i znosił wiele naszych, żartów i psikusów (sam nie był dłużny!) i był jedynym DJ’em, którego znam, noszącym swoje płyty w reklamówkach!
Jednym z przepisów, które mi przekazał jest przyprawa Cajun używana w kuchni amerykańskiego południa i kreolskiej, którymi był zafascynowany.
Przyprawa Cajun
4 łyżki czerwonej słodkiej papryki
4 łyżki kurkumy
2 łyżki chilli
1 łyżka zmielonych ziaren kolendry
1 łyżka zmielonego kminu rzymskiego
½ łyżki czosnku w proszku
Szczypta soli
Szczypta czarnego pieprzu
Podane wielkości oczywiście można zmieniać, ale ważne jest zachowanie podanych stosunków między przyprawami. Pamiętaj, żeby dobrze je wymieszać. Przechowuj w szczelnie zamkniętym opakowaniu.
Jest to na pewno jedna z tysiąca wersji Cajun, które można spotkać w książkach lub internecie. Osobiście próbowałem co najmniej paru innych i żadna z nich nie była na tyle dobra i komleksowa.
Używam jej do ryb, kurczaka a nawet wołowiny. Tak naprawdę jest to przyprawa, którą zawsze mam w zapasie i używam na zasadzie ostatniej deski ratunku:)
Tak mniej więcej wyglądało pierwsze spotkanie z moim ostatnim head chefem.
Nie był on jak się szybko okazało prawdziwym chefem, ale samoukiem z bardzo dużym wyczuciem miejscowego rynku (tego co ludzie chcieliby jeść) i domowym podejściem do gotowania i prezentacji dań. Miało być dużo i smacznie, chociaż miał ciężką rękę do przypraw…jeżeli słyszało się ups!fuck! to oznaczało, że wysypało mu się czegoś dużo za dużo :)
Miał doskonałe poczucie humoru i znosił wiele naszych, żartów i psikusów (sam nie był dłużny!) i był jedynym DJ’em, którego znam, noszącym swoje płyty w reklamówkach!
Jednym z przepisów, które mi przekazał jest przyprawa Cajun używana w kuchni amerykańskiego południa i kreolskiej, którymi był zafascynowany.
Przyprawa Cajun
4 łyżki czerwonej słodkiej papryki
4 łyżki kurkumy
2 łyżki chilli
1 łyżka zmielonych ziaren kolendry
1 łyżka zmielonego kminu rzymskiego
½ łyżki czosnku w proszku
Szczypta soli
Szczypta czarnego pieprzu
Podane wielkości oczywiście można zmieniać, ale ważne jest zachowanie podanych stosunków między przyprawami. Pamiętaj, żeby dobrze je wymieszać. Przechowuj w szczelnie zamkniętym opakowaniu.
Jest to na pewno jedna z tysiąca wersji Cajun, które można spotkać w książkach lub internecie. Osobiście próbowałem co najmniej paru innych i żadna z nich nie była na tyle dobra i komleksowa.
Używam jej do ryb, kurczaka a nawet wołowiny. Tak naprawdę jest to przyprawa, którą zawsze mam w zapasie i używam na zasadzie ostatniej deski ratunku:)
13 komentarzy:
Mój mąż używa tej przyprawy (gotowej) do zeimniaczanych wedges, podawanych z kwaśną śmietaną - polecam.
Tez tak czasami robie, kiedy sobie popuszcze diete, bo generalnie nie jadam chipsow, co najwyzej probuje hehe
Kuchnia kreolska Arku - jak to ladnie brzmi i nic mi nie mowi, poza ta przyprawa :-)
Na te stalowe blaty na Twych zdjeciach to wielka radocha patrzec, za kazdym razem gdy tu przychodze powtarzam to sobie...
A wiesz, nie jest czasem tak, ze ci wielcy boss'owie gdy okazuja sie byc "rowniachmi" to zostaja prawdziwymi guru i lubimy ich jeszcze bardziej?
Pozdrawiam cieplo!
Kuchnia Kreolska to min Haiti, Luizjana, podobno zapoczatkowali ja biedni francuskojezyczni osadnicy tamtych terenow...
A Boss- tak masz racje i jeszcze nie jeden post z nim ,w jednej z glownych rol przeczytasz:)
Wypróbuję na pewno.
Aha, jesteś kucharzem, Arku, to już teraz wiem skąd masz taki stalowy superblat i oryginalne przepisy :)
Ale skoro mówisz o Bossie w czasie przeszłym to znaczy, że już nie jest Twoim Bossem, a skoro był ostatnim, czyżbyś sam został head chefem? No, no, zaintrygowałeś mnie :)
Pozdrawiam :)
Hm, no to kreolska juz bede teraz rozumiec :-)
A boss - ciekawe jak sie sie rozwinie ta opowiesc...
Pozdrowienia!
Felluniu
tak jestem kucharzem i tym wyznaniem rozpoczalem swoja przygode z blogowaniem:) Jestem head chefem- moj drogi Watsonie;) powiedzialby Sherlock Holmes- od jakis 2 lat:)
Basiu
jest tego Tyle ze sam nie wiem gdzie zaczac:)
Felluniu
przepraszam, ale czas biegnie zbyt szybko...od 3 lat:D
No to przyjmij moje bardzo spóźnione gratulacje :D
Będę w takim razie tym chętniej do Ciebie zaglądać w nadziei, że oprócz opowieści o Bossie zdradzisz również jak zostałeś head chefem w Notting Hill
Pozdrawiam :)
Dziekuje:)
Zagladaj bedzie mi bardzo milo:)
Pozdrawiam:)
Płyty w reklamówkach, fajna sprawa ;)
Do tej przyprawy brakuje mi ziaren kolendry, ale i tak na razie się wstrzymam z jej robieniem, bo mam sporo przypraw/mieszanek, które są strasznie wydajne i zanim je zjem, minie trochę czasu.Ale przepis sobie zapamiętam, bo fajnie jest robić własne mieszanki :)
Aniu,
tak DJ rezydent 100's club na Oxford st a plyty w reklamowkach :)
Wielkie dzięki za przepis, zrobiłam i polecam u siebie :) Pozdrawiam
Prześlij komentarz