czwartek, 18 lipca 2013

Stek wołowy nacierany kawą i kolendrą

Któregoś ranka, kiedy byłem na stażu w In de wulf,  po przyjściu do pracy zastałem Chefa Kobe i jego znajomego rzeźnika podziwiających wielki antrykot z kością. Jeden z panów miał w ręku piłę a drugi długi nóż, obaj zachwyt i ekscytację na twarzach. Nie zwracali w ogóle uwagi na to, że my biegaliśmy w okół nich na wysokich obrotach przygotowując się do lunchu.


Tuż przed serwisem pojawiła się ekipa filmowa, która kręciła materiał o poszukiwaniu najlepszego steka na świecie, co rozwiązało zagadkę „flinsotonowych żeberek” na stole. Mieli już na koncie Le Chateaubriand Inaki Aizpitarte i kilka innych miejsc we Francji a byli w drodze do Faviken i Momofuku. Kobe przygotował im podsmażony i upieczony w bardzo wysokiej temperaturze (ponad 300⁰C) antrykot z kością, który przyprawił tartym, suszonym sercem wołowym. Kiedy stek skończył swoją pracę aktorską, sprawdziliśmy jego walory smakowe. Okazał się profesjonalistą, był niezaskakująco dobry.


Na przygotowanie dobrego steka w 90% składa się jakość mięsa a pozostałe 10 to umiejętność powstrzymania się przed jego zniszczeniem przez przesmażenie ;) . Mimo tego, czasami nachodzą (przynajmniej mnie) pomysły urozmaicenia czy też poprawienia jego smaku. Tak było z dzisiejszym przepisem, który powstał z nudów i mojej miłości do kawy. Od lat sprzedaję steki cajun, pomyślałem więc dlaczego nie poeksperymentować z inną mieszanką.

Oto efekt, przyznam, że wyszedł to smak bardzo „męski”, głęboki, aromatyczny a jednocześnie rześki. Bardzo podkreślający i uwydatniający smak wołowiny. Zapraszam do krytyki :)


Stek wołowy nacierany kawą i kolendrą
(4 porcje)

4 duże steki wołowe1
2 łyżki mielonej kawy
2 łyżki papryki
1 łyżka papryki wędzonej
1 łyżka ziaren kolendry
1 łyżka gorczycy
1 łyżeczka świeżo mielonego pieprzu
1 łyżeczka soli morskiej

Rozgrzej suchą patelnię i upraż ziarna kolendry i gorczycy przez 1-2 minuty lub do momentu aż kolendra nabierze mocnego aromatu a gorczyca zacznie „wystrzelać”. Następnie zmiel w moździerzu lub młynku. Wymieszaj z pozostałymi składnikami.

Natrzyj mięso powstałą mieszanką, przykryj i wstaw do lodówki na kilka godzin. Wyjmij na godzinę przed smażeniem, żeby nabrało temperatury pokojowej. Strząchnij nadmiar przypraw i smaż na rozgrzanym grillu (smażąc na patelni oczywiście musisz użyć oleju) aż osiągnie poziom wysmażenia jaki lubisz. Pamiętaj jednak, żeby przed podaniem mięso odpoczęło 5-10 minut.

1.       Tym razem użyłem cięcia zwanego sirloin, ale bavette również świetnie się sprawdził.

3 komentarze:

Aurora pisze...

Jako kobieta mówię: rzuciłabym się na takie świeże mięsko ;))

Unknown pisze...

Zawodowy pomysł. Wyobraźnia - widzę pracuje.
Kawa, kolendra - mi już ślinka cieknie.
Na mnie możesz liczyć - wypróbuje na sobie. pozdro

Anonimowy pisze...

Kuzwa no, az zaluje ze nie jem miesa!