sobota, 14 kwietnia 2012

Nie taki pierwszy raz straszny…


Pierwszy raz to ciekawość i niepewność, to często skrępowanie i nadzieja na spełnienie oczekiwań. Pierwszy raz rzadko bywa idealny. I nie mówię tutaj o tym o czym Wy myślicie… ;)


Ostatnio miałem wiele pierwszych spotkań. Pierwszych po latach, pierwszych po niepotrzebnym oddaleniu oraz pierwszych sensu stricte. Żadne z nich mnie nie zawiodło, żadne z nich nie wydawało się pierwsze. To niesamowicie piękne uczucie spotkać kogoś po raz pierwszy i rozmawiać tak jakby kontynuowało się rozmowę przerwaną tylko na wyjście do toalety. Kiedy nie ma momentów konsternacji, potrzeby wyszukiwania tematów lub krępującej ciszy, kiedy nawet wspólne milczenie jest przyjemne a czas mija zbyt szybko.


Tak też wyglądało moje pierwsze zetknięcie z czarnym czosnkiem, natychmiastowo trafił na listę moich ulubionych składników. Jego wygląd i łatwość adaptacji do potraw, ale przede wszystkim słodko-balsamiczny smak zadecydowały, że nie opuszcza mojej kuchni.


Wiem, że mogą być problemy z jego dostępnością w Polsce (i nie tylko), ale naprawdę polecam wypróbowanie. Poza tym dla pięciu osób, które będą chciały się przekonać jak on smakuje, mam propozycję. Zostaw komentarz na blogu lub wejdź na stronę facebookową eat after reading i polub tego posta lub zostaw komentarz (masz czas do godz 24-tej we wtorek 17-go kwietnia) a ja wylosuję 5 osób z którymi się skontaktuję ;)

Smażony labraks z vinegretem z czarnego czosnku
(4porcje)

4 filety labraksa
Olej do smażenia + łyżka masła
Sól morska

Vinegret z czarnego czosnku:
200ml wody
3 płaskie łyżki cukru
4-5 ząbków czarnego czosnku (posiekane)
1 plaster (2mm grubości) imbiru
75ml sosu sojowego
50ml sosu rybnego (fish sauce/ nam pla)

Garnisz:
Dymka (pocięta w cienkie krążki)
Czerwona papryczka chilli (pocięta w cienkie krążki)
Imbir (2-3 plastry pocięte w bardzo cienkie „zapałki”)

Do podania:
Puree ziemniaczane z dymką lub makaron ryżowy*

Żeby zrobić vinegret zagotuj wodę z cukrem, czosnkiem i imbirem. Kiedy woda się zagotuje zdejmij z ognia, wymieszaj, żeby cukier się rozpuśćił i odstaw na 15 minut. Następnie, dodaj sos sojowy i rybny i zmiel dokładnie blenderem.

Usmaż rybę. Natnij poprzecznie filet w kilku miejscach, rozgrzej niewielką ilość oleju (tyle, żeby mała warstwa oleju pokrywała dno patelni), połóż filety skórą do dołu, lekko „porusz” patelnią, żeby ryba nie przykleiła się do dna, przyciśnij przez chwilę łopatką i smaż przez 4-5 minut na średnim ogniu. Następnie przewróć na drugą stronę i smaż kolejną minutę lub dwie, dodaj masło i polewaj nim skórę. Podawaj na puree ziemniaczanym lub makaronie ryżowym, obficie polane vinegretem i posypane dymką, chilli i imbirem.

* Wymieszaj gorący makaron ryżowy z podsmażonymi i osuszonymi z tłuszczu grzybami shitake (2-3 na porcję), kiełkami fasoli mung, dymką, plastrami ogórka i kolendrą. Dodaj vinegretu z czarnego czosnku i wymieszaj.

**Więcej o czarnym czosnku przeczytasz tutaj: black garlic, życie ze smakiem, kuchnia.
***Inspiracja: Gary Rhodes.

27 komentarzy:

Maggie pisze...

Tu tez wcale nie jest o niego latwo, ale warto poszukac. Kiedy zetknelam sie z nim pierwszy raz, bylam zdziwiona przede wszystkim... brakiem czosnkowego zapaszku :)
A rybe to ja lubie i takiego labraksa chetnie bym zjadla.

Czyprak Antoni pisze...

O raju, czarny czosnek! Czego to się można od światowych ludzi dowiedzieć... Zanim przeczytałem, o co kaman, myślałem, że Ci się przyjarał :) Zapisuję się w kolejkę tuptających z niecierpliwości czosnkomaniaków.

Monika pisze...

A w UK gdzie go można dostać? Bardzo jestem ciekawa, jak smakuje!

Monika pisze...

chcę poznać co to czarny czosnek! a stronę to już lubię od dawiej dawna :)

arek pisze...

Maggie,
to fakt nie jest super, ale dosc latwo mozna o zamowic, lub kupic online. Moje lokalne Tesco na Portobello road ma go prawie nonstop (i to mnie bardzo cieszy :))

Antoni,
czarny jak diabel a wcale nie pali ;))

Monika,
Tesco i Waitrose maja go w swojej ofercie, moga sprowadzic jak nie ma w sklepie.

karolina-g pisze...

niesamowicie wygląda czarny czosnek. jestem zadziwiona.
w pierwszej chwili myślałam że to jakiś dziwny gatunek i tylko na zdjęciu wygląda jakby był bardzo stary, ale dzięki linkom już wiem co to za cudo.

kabamaiga pisze...

PIerwszy raz słyszałam o nim od Zmysłowej Karoliny. Jednak dopiero u Ciebie widzę, jak wygląda. Zgapiłam się trochę, bo mogłam poprosić koleżankę odwiedzającą Polskę na święta, o kupno. No nic, przyjadą w wakacje.

lavendine pisze...

witam.
staje karnie w kolejce po czarny czosnek:)

dobrego
lavendine

Jswm pisze...

w pierwszej chwili pomyślałam, że sfotografowałeś coś zepsutego :)))

Aurora pisze...

Jej, mam nadzieję, że to będzie ma skromna osoba :D

A co do pierwszego razu to... ach! ;)

Wiewióra pisze...

Ja w PL nie widziałam i nie słyszałam o nim. Z przyjemnością bym więc wypróbowała, szczególnie jeśli faktycznie nie ma TEGO zapaszku :)
a co do pierwszych razów... lubię nowości w każdej sferze choć pierwszym próbom zawsze towarzyszy zdenerwowanie to i pozytywna adrenalina.
Pozdrawiam cieplutko.

Agata pisze...

Och jak ja bym chciała, żebyś to właśnie ze mną się skontaktował! :)Pozdrawiam!

wiedźma_florentyna pisze...

Wygląda intrygująco (choć też, w pierwszej chwili zastanawiałam się, co za pleśń ma tak intensywnie czarne strzępki), jeśli smakuje równie ciekawie to też chętnie bym się z nim zapoznała.

Anonimowy pisze...

W hiszpanii ( jak ktos sie wybiera) mozna kupic czarny czosnek w sklepach eco ( Dietetica), firma Vegetalia go produkuje. A ja sama swego czasu czosnek takowy robilam, aczkolwiek trzeba dysponowac odzielnym pomieszczeniem, gdyz w tym przypadku brak stopnia dla odmiany slowa smrodek, smrod...Gaz czosnkowy?

miss_coco pisze...

Pierwsze czytam o takim czosnku ;))
U mnie dzisiaj pierwszy raz z niedzwiedzim za to...

Magda pisze...

Czarny czosnek?? Nie miałam pojęcia, że coś takiego istnieje... ostatni tydzień spędziłam w podróży samochodowej po południowej Francji i jako najwspanialsze trofeum przywiozłam sobie pół kilograma czosnku różowego z Lautrec. Miasteczko to słynie na cały kraj z jego uprawy i w zasadzie po to tam pojechałam... (choć fakt, że Lautrec jest na liście "Najpiękniejszych miasteczek Francji" też się troszkę liczył :P). Zaraz będę robiła z niego sos aioli, ale jak sobie tylko pomyślę, że na świecie istnieje jeszcze wspanialszy czosnek niż ten mój ukochany różowy... zazdrość mnie zżera!!!

Sylwia pisze...

Pierwszy raz widze taki czosnek!! Warto poznawac nowe smaki!!

Ewelina Majdak pisze...

Arek podczas 5 lat mieszkania w UK nie znalazłam go ani razu.
Może mi się uda wygrać i spróbuję go już tutaj w PL :)

Nieśka pisze...

Interesujący czosnek i fajne słowa na blogu:)

grazyna pisze...

Bardzo jestem ciekawa jego smaku, z Twojego opisu brzmi zachęcająco :)
I pyszne danie z nim zrobiłeś :)

Marta pisze...

Tylko raz jadłam czarny czosnek, było to na kolacji w Amsterdamie w Culinaire Werkplaats, o której marzyłam od przeprowadzki do Holandii. Ale jak to z marzeniami studentki bywa, żeby je spełnić musiałam miesiąc popracować na zmywaku naprawdę parszywej sycylijskiej restauracji :) Jednak warto było, oj warto- dla czarnego czosnku i nie tylko :)

Agata Chmielewska (Kurczak) pisze...

z przyjemnością bym skosztowała czarnego czosnku, pierwszy raz o nim słyszę i liczę na wylosowanie ;)

renia_t pisze...

Z pewnością jest godny pożądania!

MatkaParabOlka pisze...

Też pierwsze słyszę. Ale otwarta jestem na nowości a czosnek wprost uwielbiam i nie wyobrażam sobie bez niego większości potraw. Liczę na szczęście ;)

Joanna pisze...

To ja też cchę spróbować

arek pisze...

Juz wszystko jasne :) Ponieważ udział wzięło prawie 80 osób wylosowałem powiekszyłem pulę wygranych do 6. Są nimi: Danuta Bruss, Natalia Aurora Urbanek, Aga Kozak, Magda Klimczak, Monika (W kuchni można mi wszystko) Walecka, Agata (Kuchnia Agaty). Dziekuje za zabawe! Czytajcie bloga i chociaż Eat After Reading to synonim tajemnicy polecajcie go znajomym ;)))

Mju pisze...

Na stronie Black Garlic poza informacjami na temat czarnego czosnku można go kupić i to tanio! Prawdopodobnie trzeba mieszkać w USA by to zrobić... Jak dobrze mieć tam siostrę, chyba uśmiechnę się do niej na Skypie ;)