Wyjście do kina to nie tylko oglądanie filmu na większym ekranie. To rytuał. Głęboki ukłon w stronę popkultury amerykańskiej. Popcorn. Jego chrzęst i zapach jest nieodzownym tego elementem. Bez niego wyjście jest nieważne a co najmniej niepełne.
Popcorn fascynuje jednego z moich ulubionych chefów do tego stopnia, że poświęcił mu cały rozdział w swojej ostatniej książce.** Z doświadczenia wiem (bo drobno siekałem), że używa go również jako garnisz do deserów w swojej dwugwiazdkowej restauracji. Ponieważ mu ufam, musiałem wypróbować chociaż jeden przepis. Moim zdaniem, rewelacja!
(duża micha)
85g popcornu
2-3 łyżki oleju słonecznikowego
25g startego Parmezanu
Listki z ½ pęczka bazylii
3 łyżki orzeszków piniowych
½ łyżeczki soli morskiej
4 łyżki oliwy extra-virgin
Drobno posiekaj orzeszki piniowe i listki bazylii.
Rozgrzej piekarnik do 165ºC. Rozsyp równomiernie parmezan na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Piecz przez 6 minut, wyjmij, lekko ostudź i drobno posiekaj.
Zrób pesto mix mieszając Parmezan z bazylią i orzeszkami i solą. Zrób popcorn a następnie odrzuć ziarenka, które się nie otworzyły. Podgrzej delikatnie oliwę z oliwek i polej nią popcorn. Dodaj pesto mix i dokładnie wymieszaj.
Spróbuj nie chrupać zbyt głośno.
* Daniel Craig pracował w Portobello Gold na początku lat 90-tych.
**Marcus Wareing „Nutmeg & Custard”.
20 komentarzy:
Nie cierpię chrupaczy w kinie :P
Ale mieszanka intrygująca.
Popcorniarze sa w miare dyskretni. To sa prawdziwi filmomaniacy ;)Najwiekszy halas robia chrupko i chipsozercy ;)
kino uwielbiam, ale tych co w nim jedzą mam ochotę zamordować :)
Ja akurat za popcornem nie przepadam, chociaż wersja z pesto mi się podoba, a (chyba trochę nielegalnie) podejrzałam w szafce mojego współlokatora, że ma ziarna, ja mam resztę składników, więc kto wie. I też myślę, że niektóre filmy, albo właściwie wszystkie warte obejrzenia filmy lepiej obejrzeć w kinie.
Takiego popcornu nie wymyśliłbym na pewno a zacny on bardzo. To jest właśnie kreatywność, której mi brakuje. Ale co do filmów to żeś Pan mnie rozczarował. Ja tam lubię w ciszy siedzieć i konsumować obraz. Zdarzyła się kiedyś w kinie 15 osobowa wycieczka, która obok mnie chrupała. Horror.
A filmy? Jak ktoś ładnie powiedział: jeśli film nie jest wart oglądnięcia go po raz drugi nie jest wart oglądnięcia go wcale.
Myślę, że to samo dotyczy się potraw.
pozdrawiam
ja uwielbiam chodzic do kina tak w ogole,a jestem przekonana tez w 100%,ze co niektore filmy maja swoj urok tylko w kinie,kocham wracac do niektorych,czesto juz "wytartych",ale to beda takie "moje" filmy....
Za popcornem w kinie nie przepadam,ale ten zaproponowany tutaj przez Ciebie bardzo chetnie bym skosztowala-intrygujace polaczenie....
Pozdrawiam :)
zielenina,
zgadzam sie z Toba w zupelnosci! a jeszcze bardziej tych co czytaja napisay na glos, rozmawiaja przez telefon i szeleszcza torbami plastykowymi. Na szczescie popcorn sprzedaja w tekturowych opakowaniach hehehe
KaroLina,
legalnie czy nie warto tego sprobowac a w sprawie kina to gdyby czas mi pozwolil to pewnie bym z niego nie wychodzil :)
Bareya,
musze cie rozczarowac jeszcze raz. Filmy wymagajace ogladania w dzwiekoszczelnej swiatyni X Muzy odrzucam we wstepnych eliminacjach! Haha!
Gosia,
ja tez mam wiele swoich wytartych filmow, wlasnie przed chwila obejzalem po raz setny Ocean's 11...
Co do traum zaangazowanego widza to chcialbym przedstawic Wam moje top 3:
1. Wycieczka glodnych, amerykanskich turystow w operze na Czarodziejskim Flecie.
2. Pani w kinie z 2 siatkami z supermarketu pelnymi lakoci.
3. Para w teatrze - najwyrazniej upalona i w fazie gastronomicznej. Pani wybierala misie haribo z paczki, mowiac wszystkim jakiego koloru poszukuje.
pomysł genialny!
ja nigdy nie faszeruję się w czasie oglądanie, a z top listy wybieram nr3 - powalił mnie na kolana :)
Popkorn w kinie jestem jeszcze w stanie zniesc (czasami sama sobie na niego pozwalam) ale juz zjadaczy chipsow, o ktorych piszesz nie jestem w stanie. Tutaj dodatkowo sprzedaja do tych chipsow jakies smierdzace sosy i jesli Ci sie trafi miejsce obok takiej zajadajacej osoby, to juz jestes ugotowany :) Nie dosc, ze chrupie to i smierdzi :))
Popkorn w takiej wersji koniecznie musze wyprobowac. Intrygujacy przepis :)
Błagam,tylko bez jedzenia w kinie!
Jak widzę ludzi niosących papierowe torby albo nie daj boże kubełki z popcornem to mi się filmu odechciewa!
Twoja wersja ciekawa, ale do ogrodu.
Pozdrawiam!
popcorn pokochało moje dziecko i teraz co dziennie, chce żeby mu mama w domu robiła kino, a kino i film kocha mój mąż, nawet założył sobie bloga z opiniami filmów, które ogląda, a ja lubię czytać Twojego bloga i w ten sposób wszyscy będą zadowoleni, bo pewni im taki popcorn zrobię jak zasłużą :)
Popcorn w kinie oczywiście, ale na bajkach. Chodzę na wszystkie nowości z dziećmi. Są tak głośno puszczane, że setka małych popcornożerców nie jest wstanie przebić się chrupaniem przez najcichsze dźwięki.
Jak z dzieciakami oglądam coś w domu to też sobie robimy popcorn.
Z wymyślanych jadłam tylko z lemonką, ale pestowa wersja też mi się bardzo podoba.
Co do filmów ... są takie które mogłabym oglądać codziennie, ale to same babskie rzeczy...
taki popcorn do filmu to jest to!
Jak ja tego nie cierpię :)
Chrupania ma się rozumieć. Dlatego premiery raczej omijam i wolę pójść w takiej godzinie, żeby było jak najmniej chrupaczy :P
Mogłabym udusić własnymi rękoma :D
Aaaarek a na sobote coś zostało? :D
Tomasz,
zgadzam sie z tym , ze to genialne ;) no i nr 3 to naprawde bylo cos. Sam nie wiem czy nie lepsze niz sztuka ;)
Majka,
smierdzace sosy to przesada fujjjjjj!!
Amber,
ale wyobraz sobie ogladanie Pulp Fiction bez popcornu ;p
Magda K,
dzieki! a ja chetnie wpadne na blog Twojego meza :)
Nobleva,
a ja babskie rzeczy tez chetnie ogladam ;)
Paula,
koniecznie musimy kiedys obejrzec cos razem ;)
Polka,
poniewaz nie cierpisz chrupania to nic nie zostalo, niestety hehe
Kupuję pomysł! Świetny - widziałam smakowe popcorny u Nigelli, ale ten mnie najbardzije przekonuje. Schrupię go w domu po kryjomu, bez zagłuszania filmu ;)
Stoję w kolejce za Anią po papierową torbę z tym popcornem. Podoba mi się bardzo, na bank wypróbuję.
U mnie kinowa trauma to otwarcie sezonu La Scali, transmisja na żywo Carmen. Na sali jeden (sic!) worek popcornu. Gdzie? W moim rzędzie!
Ciekawy i intrygujący ten popcorn...
Muszę go zrobić na jakiś seans w domowym zaciszu.
Super pomysł! To zupełnie inne wydanie popularnego popcornu z solą. Kiedyś polałam go też masłem wymieszanym z papryką mieloną i jeszcze innymi przyprawami(wg przepisu Nigelli)-polecam :)
ależ genialny przepis!!! muszę spróbować na najbliższym seansie "kinowym" we własnym domu ;)
super pomysł!
Prześlij komentarz