niedziela, 29 sierpnia 2010

Świńskie inspiracje

Wujek Michał urodził się na początku ubiegłego wieku w Detroit. Nie dane było mu jednak doświadczyć amerykańskiego snu. Wrócił z pełnymi nadziei rodzicami do nowo powstałej Polski jako mały chłopiec. Jednak, mimo polskiej krwi i kości, Ameryka odcisnęła swoje piętno. Przywiózł ze sobą ducha wolności i innowacyjności za co słono zapłacił w czasach stalinowskich. Nie poddał się jednak systemowi. Postanowił się od niego odizolować i stworzyć swój własny świat. Zamieszkał na końcu świata, otoczony lasem i dziką przyrodą, z dala od ludzi.

Był ekscentrycznym wizjonerem, dzielącym się swoimi przemyśleniami na regularnych spotkaniach z rodziną (pamiętam, że było to trochę surrealistyczne), która siedziała w milczeniu słuchając każdego słowa jak zaklęcia. Żył samowystarczalnie, zapisując swoje idee lub po prostu je realizując. Jedną z nich było wyhodowanie krzyżówki świni leśnej z domową. Udało mu się. Pamiętam, że miał całkiem spore stadko łaciatych świnek biegających po wielkiej zagrodzie, które co jakiś czas uciekały do lasu i wracały niekoniecznie w tej samej liczbie. Niestety nie pamiętam smaku ich mięsa, ale podobno było pyszne.

Za domem miał ogródek pełen warzyw rosnących według zasady tylko silni przetrwają i parę owocowych drzew. Groszek i fasolkę zrywaliśmy prosto z grządki i upychaliśmy po kieszeniach, bacznie obserwowani przez mocno udomowionego, białego konia.


Główną inspiracją dzisiejszego dania była moja słabość do chorizo, ale także prześladująca mnie myśl, że wspólnym mianownikiem regionalnych kuchni europejskich jest danie składające się z wieprzowiny, zielonych warzyw i ziemniaków lub fasoli, wszędzie serwowanych jako coś regionalnego i unikalnego…

Biała fasola cannellini z chorizo i pieczoną papryką
(4-5 porcji)

500g namoczonej białej fasoli cannellini (lub innej białej fasoli)
120g chorizo (pocięte w kostkę)
2 szalotki lub ½ białej cebuli (drobno pokrojone)
4-5 ząbków czosnku (drobno pokrojone)
½ gwiazdki anyżu
50 ml cydru*
Wywar warzywny
1 pieczona papryka**
2 pomidory (pokrojone w kostkę)
Łyżka posiekanej natki pietruszki
5 posiekanych liści szałwii
Masło (opcja)
Olej do smażenia
Sól morska
Świeżo zmielony pieprz


Rozgrzej trzy łyżki oleju, dodaj chorizo i smaż aż się zbrązowi a następnie wyjmij je i odstaw. Na aromatyzowanym chorizo oleju podsmaż szalotki i czosnek aż lekko zmiękną. Wlej cydr i zredukuj go do ¼ ilości, następnie wrzuć fasolę, wlej wywar (tyle, żeby przykryć fasolę) i dodaj anyż. Gotuj aż fasola będzie miękka (około godziny), uważając, żeby wywar za mocno nie odparował, uzupełniając go w razie potrzeby (celem jest uzyskanie lekko zagęszczonego sosu – nie wodnistego). Dodaj chorizo, posól i popieprz. Na 5 minut przed podaniem dodaj paprykę i pomidory. Wymieszaj, zagotuj, dodaj łyżkę masła i wymieszaj ponownie. Wrzuć zioła. Sprawdź czy nie potrzeba więcej soli lub pieprzu.


Podawaj z kotletem wieprzowym i brokułami lub innymi zielonymi warzywami.


* Cydr możesz zastąpić białym winem.
**Rozgrzej piekarnik do 190-200ºC, polej paprykę małą ilością oliwy i piecz aż skórka będzie przypalona. Przełóż do miseczki i przykryj folią plastykową. Kiedy ostygnie, obierz ze skórki i potnij w paski.

8 komentarzy:

Karmel-itka pisze...

wspaniałe wspomnienie. ten wujek Michał musiał byc naprawdę silnym człowiekiem. podoba mi się to podejście, jakie opisałeś. "tylko silni mogą przetrwac". on był silny (co wywnioskowałam), przetrwał.

danie wygląda nader apetycznie. a, iż również jestem fanką chorizo, bardzo przypadło mi do gustu ;]

Unknown pisze...

Cos mi sie wydaje, ze ta historia to lepszy material na ksiazke. chetnie bym poczytal wiecej o tym Twoim wujku.
Chorizo to najlepsza kielbsa na swiecie i z fasola komponuje sie wrecz idealnie.
Wogole pieknie, ze tu wykombinowal z tym cydrem, szalwia, anyzem gwiazdkowym. Pieknie mi tu zapachnialo a po nalozeniu tego mieska na to wszystko zrobilem sie nie na zarty - nie na zarty.
Zastepujac swierza, jabkowa kwasnosc cydru winem nie uzyskasz chyba takiego efektu ale tez bym z braku uzyl bialego wina.
pozdrawiam

Tilianara pisze...

Podobają mi się te świnki i upór Twojego wujka by je wyhodować :)
A fasolka z chorizo to smakołyk sam w sobie, jeszcze ten cydr do towarzystwa mmmm :)

Ojciec Dyrektor pisze...

Ta krzyżówka świńska mogła być i pewnie była bardzo pyszna.
A prawdziwego cydru jak Bareya napisał winem nie zastąpisz... :(

Ewa pisze...

Oh, yeah, dobre żarcie, że tak się prostacko wyrażę.

ewelajna Korniowska pisze...

A ja przeczytałabym co on tam pisał przemyśliwując o tym życiu...
A rośliny co to tylko najsilniejsze przetrwają... nonszalancja w wielkim wydaniu - chyba bym się nie zdecydowała - jest przecież natura... i ją można dodawać....
A danie rzeczywiście regionalne w każdym... regionie.
Pozdrawiam, Arku:)

arek pisze...

Karmel-itka,
na szczescie to nie jedyne wspomnienie, postaram sie odgrzebac jeszcze pare :)
A chorizo to skladnik doskonaly. Przynajmniej dla mnie :))

Bareya,
zebys wiedzial, ksiazka bylaby naprawde zacna ;)
A co do cydru -racja! z winem to zupelnie inna para kaloszy, ale nie zawsze cydr pod reka...

Tili,
zreczam, ze swinki byly sliczne :D

Ojcze Dyrektorze,
pozwole sobie zzgodzic sie z Panem Dyrektorem:)

Nobleva,
O, yeah!yamyam

Ewelajna,
postaram sie kiedys zdradzic jakies jego przepowiednie.
A roslinki w ogrodku to zadna nonszalancja, to bylo chyba zbyt przyziemne dla niego ( znaczy zajmowanie sie ogrodem)...

Pozdrawiam serdecznie i pozwolicie ze oddale sie, zeby rozkoszowac sie czerwonym winkiem i nie robic niccc...Jakie to fajne nie robic nic, po dwoch dniach karnawalowego (notting hill carnival) szalu...

Ewa pisze...

Zapraszam do zabawy, znowu:
http://galangal.blox.pl/2010/08/Dzien-Blogera.html