niedziela, 10 października 2010

Zupa na jesienną melancholię

Wracając wczorajszej nocy z pracy, ulicami Kensington, po raz kolejny przeszła mi przez głowę myśl, jak łatwym do wykorzystania i malowniczym tłem dla pisanych lub filmowanych historii jest Londyn. Światło ulicznych latarni, pamiętających z pewnością Artura Conan Doyle’a, rozdzielało się na snopy tworząc tajemniczą atmosferę i delikatnie oświetlało pochłoniętą fizycznym wyrażaniem uczuć parę siedzącą pod kościółkiem. Kilka nocy wcześniej ktoś bardzo głośno modlił się w tym samym miejscu, co chwilę powtarzając: dlaczego?

Tutaj wystarczy obserwować. Nawet kiedy nic się nie dzieje, spojrzenie pod odpowiednim kątem na pustą ulicę może być doskonałym tematem lub inspiracją.

Być może to moja jesienna melancholia, cisza, gęste, jakby mgliste powietrze i co raz krótsze dni, automatycznie pobudzają we mnie czujność artystyczno-estetyczną i powodują, że szukam najkrótszej drogi do domu w potrzebie zjedzenia czegoś ładnego, ciepłego i pysznego.


Zupa selerowo-ziemniaczana z niebiesko-serowym tostem
(4-6 porcji)

50g masła
2 cebule (pocięta w kostkę)
1 ząbek czosnku (rozgnieciony nożem)
1 por (tylko biała część)*
1 łodyga selera naciowego (pocięta w cząstki)
500g ziemniaków (obranych i pokrojonych w kostkę)
500g korzenia selera (obrany i pokrojony w kostkę)
1 jabłko (obrane i pocięte w cząstki)
200ml cydru
1¼ litra bulionu warzywnego
Słodka śmietanka (opcja)
Płatki suszonego chilli
Oliwa z oliwek
Sól morska
Świeżo zmielony biały pieprz

Niebiesko-serowe tosty
Cienko pokrojone plastry bagietki
Cienkie plastry łagodnego niebieskiego sera (ja użyłem łagodnego Stiltona)

Rozgrzej masło na średnim ogniu, dodaj cebulę, czosnek, pora, seler naciowy. Podsmaż przez 10-12 minut mieszając co jakiś czas i uważając, żeby nie przypalić. Wrzuć ziemniaki, korzeń selera i jabłko, zamieszaj i podsmaż przez kolejne 5-6 minut. Wlej cydr a następnie gotuj aż cydr mocno odparuje tworząc „gęstawy” sos. Wtedy wlej bulion, delikatnie przypraw solą i pieprzem, doprowadź do wrzenia i gotuj przez 25-30 minut. Zmiel zupę blenderem i sprawdź czy nie potrzebuje więcej przypraw.

Zrób tosty grilując plastry bagietki z obu stron. Nałóż cienką** warstwę sera i zgriluj ponownie, żeby roztopić ser.

Nalej zupę do miseczek, posyp płatkami chilli i skrop oliwą.

* Zielonych liści możesz użyć do zrobienia bulionu.
** Tost ma uzupełnić a nie przytłumić smak zupy.

24 komentarze:

Maja Miusow pisze...

fajna, po prostu ;)

arek pisze...

dzieki! ale czemu ty jeszcze nie spisz? ;))

Ania pisze...

selerowo ziemniaczana zupa - intrygujące połączenie jak dla mnie. Dla mnie zawsze na jesienno zimowe chłody była upa cebulowa lub czosnkowa ale w tym roku spróbujemy też selera :)

Ania pisze...

Intrygujące połączenie. Klasyka na takie jesienno zimowe dni są zupa cebulowa czy czosnkowa ale w tym roku próbujemy w takim razie selerowo-ziemniaczanej, wygląda pysznie :)

Emma pisze...

Suuuuper zupka, a do tego ta niebieska grzanka! Achhh marzenie!

aga pisze...

mmm... smakowita zupka i ta chrupiaca serowa grzanka, mniam:)

KUCHARNIA, Anna-Maria pisze...

Arku cudowna zupa! Właśnie takiej mi dziś potrzeba - żeby rozgrzała i dodała energii na cały tydzień! Pozdrawiam!

magda k. pisze...

wygląda i brzmi bardzo rozgrzewająco, po dzisiejszym bardzo zimnym poranku i pierwszym drapaniu szyb w samochodzie, chętnie zjadłabym na obiad coś tak energetyzującego i smacznego :)

Ojciec Dyrektor pisze...

Zupa super, tylko z cydrem w kraju ciężko, a wino go nie zastąpi...

Sisters4cooking pisze...

Uwielbiam zupy kremy :)

A co do cydru, to faktycznie byłby problem z dostaniem :(

asieja pisze...

lubię taką melancholię. i takie smaki.

Karmel-itka pisze...

dla mnie bomba!

karoLina pisze...

Ja, niestety, nie mam nic przeciwko temu, kiedy tost przyćmiewa zupę jeśli tylko jest na nim dużo sera. Jedyna nadzieja w tym, że lenistwo pozbawi mnie tosta... A ostatnio słyszałam, że w carrefourze cydr jest do dostania, więc jeśli plotki się potwierdzą, będzie jak znalazł :)

Unknown pisze...

Nie wiem dlaczego ale Londyn mnie zauroczył. Może nie tak jak Lądek Zdrój ale jestem do tej pory pod wrażeniem. Wolę ogólnie mówiąc takie miasta jak Paryż czy Florencja a tu Londynek mi taki numer wywinął, że chce do niego wracać.
To samo jest z tą zupą. Bardzo lubię selera - i pewnie przyznasz mi rację, że raczej "zaniedbywaną" bulwą jest. I seler naciowy i bulwa - ma się rozumieć.
Z cydrem jako "podstawa" widzi mi się bardzo. Generalnie jak dla mnie świetna "kompozycja" smakowa.
Wizualnie - równie szlachetna.
pozdrawiam

Maja Miusow pisze...

czasem są ważniejsze sprawy niż sen-np świeżutkie zdjęcia do pp;)

Komarka pisze...

Arku, zgadzam się w całej rozciągłości co do Londynu! Rzeczywiście jest taki malowniczy, majestatyczny i trochę tajemniczy, że miałam to samo wrażenie wędrując ostatnio po nim - obrazy z książek i filmów same przewijały mi się przed oczami :)
Zupa jak znalazł na nadchodzącą aurę. Tylko tym cydrem nie drażnij rodaków w kraju.. buuu :( Pozdrawiam :)

Ewelina Majdak pisze...

Ja naprawdę nie wiem co Wy w tym Londynie widzicie... Ani on ładny nie jest, ani przyjazny człowiekowi.
Albo może ja mam nieodpowiednie nastawienie?
:)
Za to na cydr i Twoją zupę mam jak najbardziej POZYTYWNE !

Małgoś pisze...

Jedna miseczka to za mało. :)
Ale ten cydr... O rany, powiem za Komarką: nie drażnij Arku. :D

skoraq cooks pisze...

Interesująca ta zupka niezwykle. Hmmm. A jeszcze skoro polecasz ją na jesienną melancholię, to muszę jej koniecznie spróbować :-)

Karolina pisze...

Bardzo czesto podjadam serowe tosty do roznych zup warzywnych, najczescie wlasnie kremow. Dzis kupilam ogromny seler, ale z mysla o czyms innym, wiec chyba bede musiala dokupic i zrobic taka zupe, choc od jakiegos czasu mam ochote na krem z pasternaku... Ale chyba zmienilam plany. ;)

viridianka pisze...

Londynu nie znam więc się nie wypowiem, ale co do zupy już tak: ciekawy przepis stworzyłeś, widzę cydr! chciałam upiec z nim chleb ale nie udało mi się go kupić. A w Londynie to najprawdopodobniej dostanie się wszystko i pod tym względem już Londka lubię (;

Bea pisze...

Zgadzam sie Arku - to naprawde wyjatkowe miasto. Zakochalam sie w Londynie bez pamieci, lecz niestety rzadko ostatnimi czasy tam bywam...
Zupy zas to idealne antidotum na jesienna melancholie. Tym bardziej takie, jak ta powyzsza. Serowa grzanka nader kuszaca :)

Pozdrawiam!

Asia pisze...

Nie jadłam jeszcze takiej zupy, ale bardzo mi pasuje do grzanek z serem pleśniowym. Fajna propozycja.

wiolqn pisze...

Londyn ma w sobie to cos. Nie wazne ile razy przechodze te sama trasa do pracy zawsze cos innego przykuje uwage. Nastroj, swiatlo, ludzie, balon uwieziony w galeziach drzew, budynek.
Jak mawial Samuel Johnson: jezeli zmeczyles sie Londynem zmeczyles sie zyciem.
A zupke zrobie dzis. Idealna na te mrozne wieczory