czwartek, 17 stycznia 2013

Falancini. Ojciec z przypadku.


Nikt nie jest dobry przez przypadek  powiedział Seneka Młodszy. To zupełnie odwrotnie jak w kreatywnym gotowaniu, tutaj wiele smacznych rzeczy zdarza się przez przypadek i to bez znaczenia czy w domu czy w profesjonalnej kuchni.


Marchewka Vintage jedno z flagowych dań/składników kopenhaskiej Nomy to nic innego jak dzieło przypadku. Rolnik zapomniał wykopać w porę marchew więc mocno przerosła i trochę przemarzła. Surowa nie nadawała się do jedzenia. Oddał ją Redzepiemu (z tego co mówił Rene była tego ciężarówka), który wpadł na pomysł pieczenia jej przez długi czas w kozim maśle na niskiej temperaturze. W efekcie otrzymał marchew o „mięsnej” konsystencji i smaku przypominającym skrzyżowanie buraka z rzepą.


Czekolada Blond, najnowsze dzieło firmy Valrhona, jak łatwo się domyślić również nie jest efektem burzy mózgów. Szef Frédéric Bau, w trakcie prezentacji w Szkole Czekolady Valrhona (Ecole du Grand Chocolat) zapomniał o porcji białej czekolady stojącej w kąpieli wodnej. Podgrzewała się przez dziesięć godzin. Przed wyrzuceniem powstrzymał go tylko niespotykany kolor i zapach. Smak też był zaskoczeniem - pieczone Bretońskie kruche ciasteczka, karmelizowane mleko i nierafinowany cukier. Tak powstała okropnie droga Dulcey (£3.55-4.95/85g).


W zeszły poniedziałek potrzebowałem nowego, taniego, małego dania. W lodówce miałem nadmiar ugotowanego ryżu i zblanszowanej marchewki. Po głowie biegały mi arancini na aromatycznym marchewkowym puree, z głośników grała chill-outowa płyta, którą przywiozłem z Minorki, pogoda była usypiająca, lekko odleciałem myślami… i zacząłem robić falafel, ale bez cieciorki, ze składników na arancini, no w każdym bądź razie coś w tym stylu. Przed smażeniem przypomniałem sobie o pojemniku z kokosową panierką (dzięki Daniel!)- to uzupełniło dzieło. Moja pierwsza myśl? Fusion jak cholera! Ale cóż… W ten prosty sposób zostałem ojcem Falancini (haha!) a one okazały się absolutnym hitem!


I jak tu nie przyznać racji Markowi Twainowi, że nazwisko największego wynalazcy to przypadek?

Falancini
(4-5 porcji, ok. 30 kulek)

500g obranej marchwi
100g ugotowanego ryżu (wystudzonego)
30g startego Parmezanu lub Grana Padano
2 łyżki mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 żółtko
3-4 łyżki Tahini
2 ząbki czosnku (rozgniecione i posiekane)
1 łyżeczka kminu rzymskiego w proszku
½ łyżeczki ostrej papryki/ pieprzu cayenne
2 łyżki bułki tartej
2 łyżki posiekanych liści kolendry
Sól morska
Świeżo zmielony pieprz
Olej do smażenia

Panierka:
Równe ilości bułki tartej (najlepiej Panko) i wiórków kokosowych

Zetrzyj marchew na grubych oczkach tarki, odciśnij nadmiar soku, wrzuć do robota kuchennego, dodaj pozostałe składniki i zmiel na jednolitą masę. Formuj kulki wielkości orzecha włoskiego i obtocz w panierce i odłóż na talerz/tacę. Wstaw do lodówki przed smażeniem na ok.godzinę.*

Rozgrzej olej w rondlu lub głębokiej patelni do ok. 180ºC. Smaż „falancini” przez 1-2 minuty z każdej strony aż będą rumiane.

Podawaj z tzatzykami, zieloną sałatą, prostą surówką z czerwonej kapusty** i chlebkiem pita.


* Zanim ulepisz wszystkie kulki, usmaż próbną, żeby skorygować ewentualne braki przypraw.
** Drobno posiekana czerwona kapusta, sól, pieprz, sok z cytryny, oliwa z oliwek i opcjonalnie odrobina startego na drobnych oczkach imbiru. 

25 komentarzy:

Magdalena pisze...

hehehe, oby tylko o własnej głowie nie zapomniec, albo paluchów nie obciąć przy tym chill outcie :) Marchewka w kozim maśle ? To falancini możjet byt :)

Słodka Babka - Maria pisze...

Abstrahując już od tego, że falancini wyglądają bardzo pro i zostały wpisane na listę "to do", muszę powiedzieć że z przyjemnością przeczytałam dzisiejszy wpis:). gratuluję ciekawego artykułu. lubię takie historie w tle. codziennie człowiek dowiaduje się czegoś nowego:) Dzięki!

Aurora pisze...

W tym momencie wpisuję Ciebie w rejestr wynalazców, o którym będę uczyć się moje dzieciaczki :D

A swoją drogą jak dobrze, że mam akurat "blondi" Valhrona tuż obok mojego łóżka, gdy to czytam :D

Olka pisze...

Fajnie się dowiedzieć nowych kulinarnych ciekawostek :) Świetny post. A danie wygląda palce lizać, gratuluję pomysłu, eeee... przypadku ;)

Wiewióra pisze...

pyszne smaki i mega interesująca opowieśc :) opatentuj Falancini koniecznie :)

pinkcake pisze...

Cóż w pełni się zgadzam:) Pozostaje tylko liczyć na te przebłyski losu...
Falancini strasznie mi sie podobają!

Unknown pisze...

Mój Drogi szalejesz :)
Proszę o więcej takich przypadków i szaleństw :)

Podoba mi się tutaj wszystko. Poza marchewką i chlebkami pita mam wszystko w lodowce. Marchewkę zastąpią dynią. Chlebki ole... tzn dam sobie z nimi spokój;) I w ten sposób mam już dzisiejszą kolacje!

Maggie pisze...

Masz racje, w kuchni wiele najpyszniejszych rzeczy powstaje przez przypadek. A nazwa "falancini" wywoluje usmiech na mojej twarzy :)

Zielenina pisze...

bardzo mi się podoba kierunek, w którym zmierzasz :) Więcej takich szczęśliwych przypadków życzę ;-) Podmienię ser na jakiś wegetariański i wypróbuję na pewno!

Maja Skorupska pisze...

A ja myślę, że Twój 'case' to jednak nie przypadek, to kwestia talentu i wyczucia! Fajna opowieść o tych przypadkach:)

arek pisze...

Obcinania paluchow oduczylem sie juz wiele lat temu po bardzo udanej probie... Na szczescie skonczylo sie na ... Moze jednak oszczedzee szczegolow. Mam gdzies zdjecie (tak to byla pierwsz rzecz ktora zrobilem!!! A potem zaczelo mocno bolec haha!)

arek pisze...

Bardzo mnie cieszy to co mowisz :)

arek pisze...

Wiedzialem, ze ja masz!!! :D

arek pisze...

Dziekuje :) postaram sie nie znizac poziomu ;))

arek pisze...

Zeby patenty byly mozliwe w gastronomii... No, ale jak zobacze gdzies ta nazwe bede znal jej zrodlo a to juz satysfakcja :D

arek pisze...

Wierze tez w to ze na te przeblyski trzeba zapracowac a ja sie staram, wiec moze moze ;))

arek pisze...

Postaram sie nie wypadac z transu :) daj znac jak poszlo z dynia :)

arek pisze...

...Bo gotowanie ma ciszyc ;))

arek pisze...

Obvy sie sprawdzilo! Napewno bede sie nimi dzielil :)

arek pisze...

Nie moge sie z Toba nie zgodzic:) dziekuje:)

arek pisze...

Widze, ze dziwinie ukazaly sie moje komentarze. Odpowiadalem na nie uzywajac telefonu i wygladalo to zupelnie inaczej.
za zamieszanie przepraszam ;)

arek pisze...

Oczywiscie moje odpowiedzi sa wg kolejnosci komentarzy

Monika pisze...

Fusion wyjątkowo zdecydowanie bez confusion ;) Biorę w ciemno :)))

PS. Arek, kura w lawedowej dukkah jest o b ł ę d n a!!! Dzięki!

Marta pisze...

A właśnie chciałam wejść i poprosić, żebyś mi ugotował coś wegetariańskiego żebym mogła sobie chociaż popatrzeć a tu proszę :)

Unknown pisze...

zdecydowanie musze wyprobowac!