Tydzień temu
dostałem zapytanie od dużego portalu czy mógłbym napisać felieton o Tłustym
Czwartku. Czytaliście? Jeżeli nie to nie próbujcie wertować internetu bo go nie
znajdziecie. Mam za to prośbę: pomyślcie dlaczego nie i wpiszcie swoją pierwszą
myśl jako komentarz, może z tego wyjść niezła zabawa ;)
Przez lata
mieszkania w Londynie zdążyłem się przyzwyczaić do tego, że w metrze panowie
nie ustępują miejsca, wręcz przeciwnie, pośpiesznie zajmują je nie dając nawet
szansy kobietom i starszym po czym udają, że śpią lub czytają gazetę, znad
której tak naprawdę obserwują przedział. Bardzo często są to dobrze ubrani
panowie z City w „światowej” wyobraźni uważani za dżentelmenów z manierami.
Wyobraźnia czy też zakodowane skojarzenie podpowiada też melonik, niestety te
są już rzadkością tak jak maniery, najczęściej ograniczone do częstego i
automatycznie wypowiadanego „sorry” i „thank you”. Do dziś mam przed oczami mój
pierwszy szok kulturowy, kiedy to pan w garniturze w paski ze skórzaną aktówką
mknął przez Picadilly Circus pierdząc głośno i długo, bez żadnego skrępowania
haha! Oczywiście nie miał melonika ;)
Jedni mówią, że
to specyfika Londynu, że tutaj, każdy pozwala sobie na więcej „luzu” niż
gdziekolwiek indziej. Drudzy mówią, że to równouprawnienie, demokracja i inne
tego typu banały. Ja mówię, że są rzeczy tak oczywiste, o których się nie
dyskutuje i nie reguluje, je się robi. Równouprawnienie to może być w płacach i
dostępie do wiedzy czy władzy, ale bezinteresowne ustąpienie miejsca czy otwarcie
drzwi to już różnica klasy, nie kasy.*
Czy już wiecie
dlaczego nie ma mojego felietonu? Nie napisałem go, powiedziałem, że nie piszę
o rzeczach oczywistych :)
Jutro Walentynki,
więc oczywiście nic nie napiszę, ale dzisiaj robię wyjątek dla pięknych,
oczywistych i tradycyjnych połączeń smakowych. Dla tego dania można nawet
pozbyć się manier i oblizywać palce przy stole, najlepiej sobie nawzajem,
pewnie już macie tą drugą osobę na myśli ;)
Sałatka z
pomarańczy, kopru włoskiego i sardeli
(4 porcje)
2 główki kopru
włoskiego
2 pomarańcze
3-4 filety
sardeli w oleju
Garść (15-16)
czarnych oliwek***
Łyżka posiekanych
liści pietruszki
Sok z ½ cytryny
4 łyżki oliwy z
oliwek
Sól morska
(opcja)
Garść prażonych
pekanów
Przetnij koper na
pół wzdłuż a następnie potnij go na cienkie „piórka”. Używając ostrego noża
obierz pomarańcze obcinając skórę razem z membraną a następnie potnij w cienkie
plastry. Filety sardeli potnij w cienkie, podłużne paski a oliwki przepołów.
Wymieszaj w misce
z sokiem z cytryny, oliwą i pietruszką doprawiając w razie potrzeby odrobiną
soli.
Nałóż na talerze i
posyp pekanami.
Smacznego!
* Nie narzekam na
Londyn, Anglię czy Anglików bo niewielu ich zostało w Londynie. Mówię o
ludziach, generalnie.
** Przepis to
moja wariacja włoskiego klasyka.
*** Najlepiej bez
pestek i marynowanych w ziołach a nie zalewie.
9 komentarzy:
Arek prawie się posikałam po nogach :) Powiem Ci jedno w Londynie w metrze czy w autobusie z tego co widziałam zawsze ustępowano miejsca kobiecie w ciąży. Zawsze. W Warszawie żadna ze starszych osób(nie mówię o starowinkach ledwo stojących na nogach), które sprintem biegły do wejścia i przepychały się łokciami i nogami, nie ustąpiła miejsca ciężarnej. Więc wiesz :) Może lepiej by było, gdyby to działało tak jak w Big Smoke. Nikt nie miał by ani wymagań, ani pretensji.
Sałatka jest tak kolorowa i nasycona, że wcale mi nie tęskno za wiosną. Wystarczy, że popatrzę na Twój talerz.
Bizu!
Hmmm, bo obchodzisz fat tuesday?:D
My hero! :D
Sałatka wygląda pięknie! planuję jutro podobną wariację fenkuł+pomarańcza z łososiem i kaparami:)
Moją pierwszą myślą było, że proszący o felieton popisał się jakąś niespotykaną głupotą :)
Trafnie opisales maniery i zachowania ludzi w Londynie,no coz chyba trzeba przywyknac co nie znaczy dostosowac! pozdrawiam cieplo z zimnego Reykjaviku! Tutaj tez zaskakujace sa pewne zachowania,jak na przyklad jedzenie kanapek z bananami,pilowanie paznokci przy biurku itd....
mało tłusty był ?
I za takie spostrzeżenia Cię lubię, Arek, chyba wyślę Ci anonimową Walentynkę ;)
PS Padłam. Nie wiem, czy przeżyłabym starcie z 'nową' kulturą, o którym piszesz.
Arek, prawie się popłakałam ze śmiechu, kiedy wyobraziłam sobie angielskiego gentelmana popierdującego długo i donośnie. Mógłby być nawet w meloniku! :)
Prześlij komentarz