Dave ma pięćdziesiąt parę lat, jest niewysoki, jego twarz może wskazywać na to iż wiele w swoim życiu przeszedł. Jego wygląd jest niedbały. Widząc go po raz pierwszy, ciężko wywnioskować, czy mamy do czynienia z hydraulikiem po pracy czy artystą w szale twórczym. Kiedy się odezwie, ton głosu i akcent wskazują na dobre wykształcenie lub urodzenie, co często jest powodem ciekawych, damsko-dave’owych historii.
Parę lat temu przyjechał na kilkudniowe malowanie restauracji, holu i jednego pokoju hotelowego w moim miejscu pracy. Należy jednak podkreślić, że Dave zawsze używa swoich artystycznych trików mieszania farb, technik nakładania, szukania odcieni i odpowiedniego suszenia poszczególnych warstw. W przerwach pije duże ilości herbaty i kawy a ponieważ jest bardzo otwarty na ludzi, towarzyski, zawsze ma czas, umie podtrzymać każdą konwersację (BTW jest moim ulubionym nauczycielem języka angielskiego)…po trzech miesiącach jego codziennego pobytu barmani mieli dość i musiał sam zacząć parzyć swoje napoje. W kuchni też go było pełno…po kolejnych dwóch lub trzech miesiącach, kiedy większość z nas zaczęła wątpić w zakończenie malowania, wpadliśmy na pomysł, że on kocha to co robi i w jego imieniu postanowiliśmy się tym podzielić ze wszystkimi. Kiedy następnego ranka przyszedł do kuchni przykleiliśmy mu na plecach kartkę z napisem „I love my job”… Dostał tego dnia ( ku swojemu wielkiemu zdziwieniu) wiele pochwał, kiedy w końcu (pod wieczór) wydało się, że ma coś na plecach…Sytuacja przez chwilę stała się nerwowa, podejrzanych nie trzeba było szukać – to było zbyt oczywiste;) a ostatecznie rozładowała zniecierpliwienie, jakie w nas wszystkich narastało i wszystko wróciło do normy. On skończył malowanie zgodnie z własnym – jakże relatywnym poczuciem czasu i pozostaliśmy przyjaciółmi bliższymi niż byliśmy przed…
Przyznam, że po latach doceniam jego podejście. Robi to co lubi, najlepiej jak potrafi i nie ulega żadnej presji. Czasu, otoczenia, współpracowników…
Minęło parę lat, Dave mieszka teraz na wsi, maluje obrazy, stworzył swój pierwszy animowany teledysk dla The Hightown Crows, uwiecznia ich występy na „pocztówkach”, jest zadowolony z życia… I oto chodzi, i oto chodzi…
Dzisiaj przedstawię Wam dwie wersje mojej pierwszej potrawy : marynowanego łososia na warzywnym stir-fry, które podobno nie krzyczą z talerza nazwy producenta hahaha
a) Łosoś marynowany w imbirze i czosnku
b) Łosoś marynowany w imbirze i czosnku z chrupiącą krewetkową panierką
na 3 paprykowym stir-fry
(2 porcje)
2 x 150g łososia
Marynata
30ml ciemnego sosu sojowego
10ml białego wina
2 ząbki czosnku (drobno posiekane)
½ centymetrowy plaster imbiru posiekany w drobną kostkę (lub stary na tarce)
½ łyżeczki posiekanej kolendry
Stir-fry
Olej sezamowy
20ml sosu sojowego
Marynata pozostała z marynowania łososia
Łyżka sosu rybnego (fish sauce)
2-3 ząbki czosnku (drobno posiekane)
½ cm imbiru pociętego w cienkie paski (julienne)
½ średniej cebuli pociętej w piórka
1 marchewka pocięta w słupki
½ żółtej papryki pociętej w paski
½ zielonej papryki pociętej w paski
½ czerwonej papryki pociętej w paski
120g średnio-grubego makaronu chińskiego
Łyżka posiekanej kolendry
Skórka z ½ limonki
2 łyżki pociętego w plastry pod kątem szczypioru (spring onions)
Chrupka krewetkowa panierka
20g chińskich chipsów krewetkowych
Szczypta pieprzu cayenne
Skórka starta z ½ pomarańczy
**
Zacznij od zamarynowania ryby. Połącz wszystkie składniki marynaty w małej miseczce lub talerzu, połóż na nią rybę skórą do góry i wstaw do lodówki na minimum pół godziny.
W międzyczasie przygotuj wszystkie składniki do stir-fry. Lista składników jest napisana według kolejności ich dodawania. Tak też możesz je sobie poukładać na stole – ułatwi Ci to smażenie.
Ugotuj makaron, odlej i ostudź pod zimną wodą. Odsącz, zalej łyżką oleju sojowego i dobrze wymieszaj.
Żeby zrobić panierkę, roztłucz chipsy wałkiem do ciasta w misce (lub użyj miksera), dodaj cayenne, skórkę pomarańczy i wymieszaj.
Wyjmij filety z marynaty i osusz delikatnie ręcznikiem papierowym, pozostawiając imbir, czosnek i kolendrę na rybie. Rozgrzej patelnię na średnim ogniu, dodaj odrobinę oleju i połóż filety skórą do góry. Smaż przez minutę lub dwie, aż marynata się skarmelizuje a następnie przewróć na drugą stronę i przysmaż przez 2 minuty.
Dokończ smażenie ryby pod grillem lub w rozgrzanym piekarniku przez następne ok. 6-8 minut. Wyjmij z piekarnika/grilla i odstaw w ciepłe miejsce na 1-2 minuty.
Kiedy ryba się smaży rozgrzej mocno wok,a dodaj trochę oleju sezamowego, wrzuć czosnek i imbir i smaż 20-30 sekund, dodaj cebulę i smaż mieszając przez ok. minutę. Wlej sos rybny i sos sojowy, odparuj przez chwilę, dodaj marchewkę i smaż przez 2 minuty. Wrzuć papryki i smaż kolejną minutę. Jeżeli wok jest zbyt suchy, podlewaj warzywa marynatą. Dodaj makaron wymieszaj i podsmażaj aż się podgrzeje (możesz dodać odrobinę wody- to ułatwi i przyspieszy odgrzanie makaronu). Dodaj kolendrę, skórkę z limonki i szczypior. Wymieszaj dokładnie.
Nałóż na talerze, na górę połóż łososia i zajadaj się pysznym i lekkim orientalnym lunchem!
Aby otrzymać wersję b) posyp łososia panierką przed wstawieniem do piekarnika.
* To danie wygląda na bardzo skomplikowane, ale NAPRAWDĘ nie jest. Sekret tkwi we wcześniejszym przygotowaniu wszystkich składników.
** Możesz dodać trochę panierki do stir-fry- niesamowicie dużo więcej smaku!
11 komentarzy:
Ale mi smaka narobiless:) Kurcze fajna masz ta szkole, zazdroszcze troszeczke :)
hehe , piękny ten nie-reklamowy łosoś ^_^
ale apetyczne te Twoje zdjęcia! mniam!
Nieco podobny przepis jest w książce Jo Pratt, In the Mood for Food - mąż mi go przyrządził na urodziny:-) Z tym, że łosoś, też z sezamem, jest podawany na egg noodles, a nie stir-fry.
Historia Dave'a sympatyczna:-)
Ja znałam takiego Adama - też z dobrej rodziny, wyższa klasa średnia, teraz próbuje być stolarzem:-)
Jest cos takiego jak posuwanie sie w gore. Wedlug gawiedzi mozesz stac w miejcu, ale to przypomina tylko wskazowki zegara, ktore - dajemy sobie glowe uciac - stoja w miejscu. Dave posuwa sie do gory, obok, popularnego mniemania, ze koniecznie musimy zapierdalac wielkimi krokami naprzod aby nazwac to sukcesem.
Kocham takie podejscie jakie prezentuje ten "facet". Zazdroszcze takiego "bycia". I zazdroszcze ci tych potraw choc zaraz je skopiuje i kiedys bede probowal nasladowac. pozdrawiam i dzieki za przepisy
Czytam sobie i mysle, ze Dave jest szczesciarzem, ze umie sie przeciwstawic i plynac pod prad. Mysle ze Jego nad jego historia powinni sie co poniektorzy mocno skupic...
Uwielbiam te krewetokwe prazynki - wybieram wersje b :)
Historia Dave'a wiele może nauczyć nie jednego ,szczura'.
Mnie Jego postawa jest bliska i daje poczucie spełnienia.
Łosoś ciekawy, tak jak Twoja szkoła.
opowieści w Twoim wykonaniu ubóstwiam!
a danie 100% moje smaki!
Bardzo, ale to bardzo lubie lososia w takim orientalnym towarzystwie. Zdjecia jak zwykle apetyczne, a opowiesc wciagajaca. :) Pozdrowienia!
Mniam, muuuszę spróbować :)
Ales narobil ta "Chrupka krewetkowa panierka" teraz bedzie taka za mna lazic, ze tez lubie te chipsy ;-)
Te cechy ktore ma Dave sa wspaniale, zyc wtedy latwiej i szczesliwy moze byc czlowiek! Dobrze sie czyta Arku...
Prześlij komentarz