niedziela, 26 grudnia 2010

Kurczak Momofuku

Nowy Jork, Londyn, Tokio, Paryż, San Francisco. Duże miasta mają niesamowitą energię. Mogą męczyć, irytować i złościć, ale zawsze będą inspirować i motywować do działania. Nie można być wobec nich obojętnym. Ja je uwielbiam, funkcjonujemy na tych samych falach. Podobnym uczuciem pałam tylko do wiejskiej głuszy, siedliska pod lasem, wszystko po środku to strata czasu. Jakie jest Twoje wymarzone miejsce?


Nowy Jork jest moim mentalnym domem, Mekką, którą muszę odwiedzić zanim umrę a jeżeli to się nie uda, to na pewno po…i jedno jest pewne, zjem smażonego kurczaka z Momofuku ;)


Smażony kurczak z Momofuku
(2-4 porcje)

1 litr letniej wody
100g cukru
70g soli morskiej
1 duży kurczak (1.5- 1.7 kg) pocięty w 4 części (2 nogi, 2 piersi ze skrzydełkami)
1 litr oleju do smażenia
Octo vinaigrette


Octo vinaigrette:
2 łyżki drobno posiekanego czosnku
2 łyżki obranego i drobno posiekanego imbiru
1 tajska chilli (bird’s eye) lub inna ostra chilli
4 łyżki octu ryżowego
4 łyżki jasnego sosu sojowego
2 łyżki oleju z pestek winogron lub innego neutralnego smakowo oleju
¼ łyżeczki oleju sezamowego
1½ łyżki cukru
Świeżo zmielony pieprz (kilka obrotów młynka)


Wymieszaj dokładnie ze sobą wszystkie składniki, przykryj i jeżeli nie zużyjesz od razu, przechowuj w lodówce przez 4-5 dni. Jest doskonałym dodatkiem również do ryb. Bardzo ważne! Postaraj się pokroić czosnek i imbir bardzo dokładnie na jak najmniejsze kawałki, unikając miażdżenia.


Rozpuść cukier i sól w wodzie. Włóż kawałki kurczaka do pojemnika i zalej zalewą tak, żeby mięso było kompletnie zanurzone. Przykryj, wstaw do lodówki i marynuj co najmniej godzinę, ale nie dłużej niż 6. Przygotuj naczynie do gotowania na parze. Wylej zalewę, przełóż kurczaka do naczynia do gotowania na parze (nogi połóż na dnie, piersi na górze). Gotuj na średnim ogniu z lekko uchyloną przykrywką przez 40 minut. Wyjmij i ostudź na metalowej kratce, wstaw do lodówki na przynajmniej 2 godziny (najlepiej przez noc) do całkowitego schłodzenia, nie przykrywaj. Wyjmij kurczaka z lodówki na przynajmniej 30 minut przed smażeniem. Do głębokiej patelni lub rondla wlej tyle oleju, żeby włożony kurczak zanurzył się całkowicie, rozgrzej go do 190ºC. Smaż kurczaka partiami, przewracając raz, przez 6-8 minut aż skóra jest chrupka i głęboko brązowego koloru. Wyłóż na ręcznik papierowy i osusz. Potnij kurczaka na mniejsze części, włóż do miski, polej vinaigrettem i wymieszaj. Serwuj na ciepło.


* Zastosowanie tylu procesów i technik powoduje, że jest to najbardziej chrupki, soczysty i nietłusty kurczak jaki jadłem a octo vinaigrette nadaje mu unikalnego, orientalnego posmaku. Palce lizać!

23 komentarze:

Anja pisze...

Lubie nowojorskie przedmiescia i miasteczka, ale samo City jest dla mnie meczace.Irytuja mnie te bezwladnie idace tlumy, brak przestrzeni osobistej. Wkurza mnie nierownosc spoleczna, gdzie nieliczni sa nieprzyzwoicie bogaci, a obok ich apartamentow ludzie zyja, spia i handluja na ulicy.Przytlaczaja mnie szare ulice i wiezowce, ktore nabieraja blasku dopiero po zmroku przy wsparciu milionow woltow.
Przyjedz zobacz naprawde mozna sie tu wiele nauczyc o swiecie.

Kasia pisze...

chcę go zjeść! po świętach właśnie mam ochotę na takie smaki! :)

Karmel-itka pisze...

och, Arku, rewelacja!
jestem zachwycona Twoją dzisiejszą propozycją ;]

Maggie pisze...

Ulubione miejsce? Kazde duze miasto. Probowalam zachwycic sie lesna glusza, ale tam, gdzie niektorzy odnajduja spokoj, ja umieram z nudow. W miescie czuje sie u siebie.
A kurczak kapitalny.

ulcik pisze...

brzmi cudownie, wygląda ... mniam :) poproszę o kawałeczek :)
pozdrawiam !

Unknown pisze...

Chang wymiata bez dwóch zdań.
Chciałbym zobaczyć NY - te wszystkie knajpy, kluby jazzowe i zakamarki gdzie przemyka Woody Allen i Paul Auster.
Zgadzam się, że te wielkie miasta mają swoją siłę ale wybrał bym Ramatuelle w Prowansji niż Tokio.

Beata pisze...

Świetny! lubię przepisy na potrawy z Momofuku, wypróbowałam już kilka i zawsze byłam zadowolona.
Dużych miast za to nie lubię, hałas, tłok, ciągły ruch są dla mnie strasznie męczące W Londynie cały czas siedziałam w parkach albo muzeach, Paryż uważam za zbyt nadęty, Bangkok, o którym wcześniej marzyłam, zmęczył mnie po jednym dniu i uciekłam na południe Tajlandii, z dala od masowej turystyki Moje ukochane miejsce???
Zawsze Toskania! Tam mogłabym mieszkać! Ewentualnie może być Sycylia

Anonimowy pisze...

Mieszkalam w NY dwa lata i na pewno tam jeszcze wroce, bo NY to najlepsze miasto na swiecie, bez dwoch zdan! Przepis na kurczaka rewelacja, ale na pewno o tym wiesz :)

ptasia pisze...

Ja już dużym miastom na stałe dziękuję (wybrałam to wiejskie siedlisko ;), ale do NYC kiedyś na pewno pojadę. I zawsze chętnie wrócę do Londynu, bo tam "mam korzonki".
Kurczak bardzo mnie zaintrygował i chyba wypróbuję na 1/2 składników.

arek pisze...

Anulka,
dzieki za zaproszenie ;) na pewno skorzystam ;)
dla mnie duze miasta to miliony bodzcow, ktore napedzaja do dzialania. A bezwladne tlumy to naprawde kleska. Podobno w Londynie jest plan stworzenia przestrzeni dla turystow na chodnikach Oxford street- jestem za! Tak na marginesie to gdybym chcial tam (NYC) mieszkac na pewno juz bym tam byl, ale poniewaz traktuje to "turystyczno-religijnie" jeszcze tam nie dotarlem :))

Kasia,
zareczam, ze jest przepyszny :)

Karmel-itka,
dzieki! to jest nas dwoje ;]

Maggie,
witam w klubie Urban Fox :))

Ulcik,
tam po lewej jest moja lodowka, czuj sie jak u siebie ;)

Bareya,
widze, ze razem bysmy sie tam nie nudzili ;)

Beata,
wydaje mi sie, ze tak jak wszedzie, w duzym miescie tez trzeba znalezc "swoj kawalek podlogi". Zgadzam sie co do Sycylii, tylko co zrobic z Sycylijczykami? ;)

Monikucha,
dzieki za potwierdzenie moich przypuszczen! Widze, ze mamy taka sma kumancje ;)

Ptasia,
no i oto chodzi! Swietny wybor :)

magda k. pisze...

i kurczak i Twój światopogląd jest mi bardzo bliski :) nigdy nie byłam w NY, ale marzę o tym od zawsze :)

arek pisze...

Magda k.
ju ar maj soul sista ;))

Anonimowy pisze...

Arku, baaardzo fajny ten Twój kurczak! Przepis sobie zapisuję i muszę wkrótce takiego zrobić:) Pzdr Aniado

Maja Miusow pisze...

ciekawy kurczak i ciekawe pytanie. zdecydowanie japonia: tokyo,kioto, kobe ( moim kulinarnym marzeniem nr 1 jest wołowina z kobe!) ogólnie myślę, że byłam japonką w poprzednim wcieleniu. czuję więc wewnetrzną potrzebę, by tam wrócić;) pozdr!

Nika pisze...

Wygląda znakomicie!
Z pewnością wypróbuję ten przepis:)

Ivon pisze...

Och prezentuje się obłędnie !!!! Mniamć :D

aga pisze...

mmm... wyobrazam sobie, ze tak przyrzadzony kurczak jest na pewno wysmienity:)

burczymiwbrzuchu pisze...

Prawdę mówiąc trochę utożsamiam się z tym postem. Byłam w Nowym Jorku raz (niestety tylko raz) i poza typowym zwiedzaniem postawiłam przede wszystkim na jedzenie. W Nowym Jorku nieustannie towarzyszył mi zapach genialnych i różnorodnych potraw! A co do kurczaka- wiem już, że zrobię wszystko, żeby znalazł się na moim stole w ciągu najbliższych dni:) Dzięki za świetny przepis- Śliwka

ewelajna Korniowska pisze...

Arku, a ja mieszkam w mieście 45 - 50 tysięcznym i... mogłabym mieszkać w czymś dużo, dużo, dużo mniejszym - a zatem na wsi, ale gdzieś w pobliżu miasta. Tam hodowałabym kurki, w mieście kupiłabym ocet ryżowy, olej sezamowy, sos sojowy i ostrą papryczkę, a imbir wyjęłabym z lodówki i wtedy zrobiłabym marynatę do jednej z moich kurek i... miałabym kurczaka jak w Momofuku, albo jak Twojego, albo... jeszcze lepszego:)
Arku, niech Nowy Rok będzie lepszy, albo równie piękny dla Ciebie!

kasiac pisze...

W którymś z numerów "Podróży" była relacja faceta, na wózku, który planował latami wyprawę do NY, plan miasta znał na pamięć, wszystkie uliczki, uczył się ich z netu. A gdy tam w końcu pojechał - był w siódmym niebie :)Ta relacja zdobyła nawet jakąś nagrodę, była bardzo przejmująca!
A Twój kurczak - pycha!
Wszystkiego dobrego na Nowy Rok:)

Ola pisze...

Arku! Kurczak wspanialy, wlasnie odeszlam od stolu...juz na stale zagosci w moim menu...
Zastanawiam sie czy ten olej nalezy juz bezapelacyjnie wyrzucic czy mozna go jeszcze uzyc w krotkim okresie czasu
pozdrawiam

arek pisze...

Olu! bardzo sie ciesze :))
Nie , nie musisz wyrzucac, mozesz go uzyc ponownie, conajmniej raz lub dwa (oczywiscie dolewajac troche swiezego)
Pozdrawiam goraco :)

Usagi pisze...

Byłam w NY i mnie nie zachwycił. Szare wąwozy ulic i morze samochodów. Lubię szerokie ulice, zieleń miejską, place i przestrzeń. Waszyngton pod tym względem jest dużo ładniejszy.
Paryż był przyjemny, nie tyle bufoniasty, co dekadencki.
Kair z kolei to koszmar - brudny, tonął w namacalnej chmurze smogu.
Pekin mnie zaskoczył - czyste miasto budowane z rozmachem.
Shanghaj też miał swój urok, choć był już nieco zbyt europejski.

Zaskoczył mnie Istambuł - spodziewałam się czegoś innego. A to niesamowicie klimatyczne miasto.
No i na koniec Viva! Barcelona - miasto mojego życia, miasto, w którym naprawdę mogłabym zamieszkać.

Pozdrawiam!