wtorek, 19 stycznia 2010
My Ty Fisza
Elliott wyszedł z windy prowadzącej do penthouse’u i ruszył energicznie w moją stronę. Ja podniosłem się z wygodnej sofy i poszedłem w jego kierunku. Spotkaliśmy się na środku hallu i ku zaskoczeniu recepcjonistów MayFair Hotel spoliczkowaliśmy się teatralnie, wypowiadając przy tym jednocześnie Smack my bitch up! (jak mówią słowa piosenki he!he!)…
Dziwne są zwyczaje samców - powiedziałby głos Krystyny Czubówny z telewizora:)
Rytualne powitania, tajemnicze uściski okazujące przyjaźń i szacunek to substytut kobiecych słów. Faceci rzadko mówią o uczuciach – nie muszą, oni to czują, że ktoś jest dla nich ważny i bliski poprzez gesty, zachowania i chwile niczym nieskrępowanego milczenia spędzone w tym samym pomieszczeniu…
Czasem jednak zaczynają analizować i dochodzą do wniosków…
Mój dobry znajomy, Czuryś, gościł w swoim klubie muzycznym Fish’a. Mówiąc wprost Fish tam koncertował. Panowie spotkali się po koncercie, długo rozmawiali popijając napoje alkoholowe i tak sobie przypadli do gustu, że postanowili pozostać w kontakcie (w sensie utrzymywania znajomości:)).
Na następne spotkanie nie trzeba było długo czekać. Po paru tygodniach, Fish powrócił na ziemię Warmińską wykorzystując przerwę w trasie na dzień, góra dwa...
Piątego dnia pobytu, kiedy panowie rozkoszowali się swoim towarzystwem i licznymi atrakcjami zapewnionymi przez gospodarza, doszli do wniosku, że są przyjaciółmi i muszą to jakoś zaakcentować czy przypieczętować. W każdym bądź razie potrzebny im był jakiś fizyczny dowód. Zaczęli więc rozważać możliwości, które wpadały im do głowy, ale większość z nich wydawała się banalna, nieoryginalna, wtórna. Po odrzuceniu wszystkiego...zamienili się majtkami.
Dzisiejsza propozycja też jest gestem, który ma na celu wywołanie, w Waszych gościach chwilowego zaniku mowy. Anglicy to fajnie nazywają: WOW FACTOR a pracownicy działów sprzedaży w korporacjach - dobre otwarcie. O to dzisiaj chodzi.
Dorada w przyprawach śródziemnomorskich z syropem balsamicznym
(2 porcje)
2 filety dorady lub innej białej ryby morskiej
Mix śródziemnomorski
1 łyżka kurkumy
1 łyżka czosnku w proszku
1 łyżka wędzonej papryki
½ łyżki czarnego, grubo mielonego pieprzu
Szczypta szafranu
½ łyżeczki mąki
Sól morska
Świeżo zmielony pieprz
Syrop z octu balsamicznego
100ml octu balsamicznego
Dodatki
Zielone szparagi lub szpinak
Zapiekane ziemniaki dauphinoise
Zrób mix mieszając dokładnie wszystkie przyprawy. Wysyp na płaski talerz lub blachę.
Filety obmyj i osusz ręcznikiem papierowym. Jeżeli chcesz, podziel na mniejsze kawałki. Ponacinaj skórę, żeby się nie kurczyła w trakcie smażenia.
Posól i popieprz a następnie przypraw mixem kładąc filet skórą do góry na rozsypanej przyprawie. Strząchnij nadmiar.
Smaż według instrukcji:)
Żeby zrobić syrop wlej do małego rondla ocet i odparuj do uzyskania konsystencji gęstego syropu. Nie martw się jeżeli wyjdzie Ci zbyt gęste- dodaj trochę więcej octu dla poprawienia ‘płynności”. Syrop możesz zrobić przed usmażeniem ryby i namalować pasy na talerzu. Potem tylko dodasz pozostałe składniki dania.
Trik z syropem naprawdę fajnie działa. Efektownie wygląda a w trakcie jedzenia rozpuszcza się i komponuje z resztą składników.
Smacznego szokowania:)
* Czuryś potwierdził mi parę dni temu, że nadal przechowuje dowód przyjaźni.
** Szparagi usmażyłem na tzw. patelni gillowej.
*** Tytuł posta czytaj naśladując angielski akcent lub w języku polang.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
10 komentarzy:
Bardzo niekonwencjonalny sposób okazania przyjaźni :D
Czy poprzestali na wymianie, czy też posunęli się dalej i nosili dowód przyjaźni? ;)
Przepis na doradę bardzo ciekawy. Pokaże Ptit Suisse’owi, może zechce zaprosić kobietę życia na kolację ;)
Skąd masz szparagi w środku zimy?
Fiu fiu!!! Efekt szoku osiągnięty :)
Anoushko,
Oootak, bardzo niekonwencjonalny:)
Z tego co wiem, po wymianie, zalozyli:D
A szparagi z tesco na Portobello rd, every little help;)
Antoni,
zapisalem w notatniku na pamiatke:D
No jak w Mayfair Hotel, to chyba głos Davida Attenborough (uwielbiam, he's my geriatric crush), a nie Czubówny, bo ona dubbinguje jego?;-)
Aniu,
tak naprawde Sir David powiedzial:"It seems to me that the natural world is the greatest source of excitement; the greatest source of visual beauty; the greatest source of intellectual interest. It is the greatest source of so much in life that makes life worth living", ale niestety zostalo to zdubbingowane troche inaczej...
Krystyna Czubówna potrafi podsumować a nie jakiś tam Serdawid :D
Przypomniało mi się, że kiedyś dostałam Część Ubioru w ramach wyrazów sympatii od kolegi i w zamian nic nie dałam, ajajaj, nie wiedziałam, że ma to takie magiczne znaczenie.
No to już wiem czym będziemy się z Dziewczynami na zlocie wymieniać :D
A na rybkę kiedy mogę wpaść? Przywiozę bułeczki :D
Felluniu,
KC przewodnia sila polskiego dubbingu jest!:D
Zadzwon do kolegi moze jeszcze wszystko da sie jakos zmienic, tzn zamienic;)
Tili
Ten pomysl bardzo mi sie podoba!:D
a na rybke wpadaj z Felicja, w marcu:)
Tak trochę jak ryba-piła albo może ryba-oszczep wygląda, ale apetycznie złocista. Bo u Antoniego mięsem to ja się nie pożywię, a ryba jak wiadomo to nie mięso.
Męskie rytuały są rzeczywiście dziwne. Np przychodzą na trening i przez pierwsze pół godziny się witają, potem tam trochę pozorują ćwiczenia, a potem są długie rytuały pożegnalne :)
P.S. To poproszę o kontakt do żony, co ma kontakt na ten link co to klik i na stole :)
Bardzo efektownie wygląda Twoja propozycja podania dorady- ciekawy przepis i bardzo fajne wykonanie. Pozdrawiam
Prześlij komentarz