poniedziałek, 11 stycznia 2010
Pikantny burger kurczakowy.
- Proszę księdza? Czy mogę księdzu wyznać swoje grzechy?
- Oczywiście córko, mów.
- ……, ……, ……, ……(tajemnica spowiedzi) i ogólnie byłam niegrzeczna. Czy mogę liczyć na pokutę?
- A co robisz wieczorem?
- Prawdopodobnie będę nie żałować za grzechy… - wyszeptała.
- To z pokutą zrobimy tak…*
Tak, księdzem też kiedyś byłem:) i przeprowadziłem kilka naprawdę pikantnych spowiedzi:).
Grając w Prophecy, na koncertach nosiłem koloratkę ( zrobioną przez moją mamę!) budząc niemałe zainteresowanie…
Ale to było jeszcze w ubiegłym stuleciu, kiedy pieniądze z koncertów wydawaliśmy w najbliższym barze lub sklepie kupując lokalne piwa (obecnie w większości już nieistniejące). O ciepłym kurczaku lub burgerze mogliśmy tylko pomarzyć, skazani na stare kanapki leżące od wielu godzin w plecaku…ach, ciężka jest dola młodego artysty:)
Czasy się zmieniły. Dalej lubię robić psikusy:), ale odżywiam się trochę lepiej. Od kanapki wolę pikantnego kurczakowego burgera popijanego chilijskim malbec’iem lub portugalskim douro a koloratka leży w pustym futerale od gitary…
Pikantny burger kurczakowy
Pierś z kurczaka
Przyprawa cajun
Sól morska
Świeżo zmielony pieprz
Olej do smażenia
Dodatki:
Chlebek pita
Sałata
Pomidor
Ser camembert ( pocięty w plastry)
Sos żurawinowy (domowy, kupowany - jaki lubisz)
Przetnij pierś wzdłuż „na grubości” tworząc „skrzydła anioła”.
Posól i popieprz mięso delikatnie a następnie posyp dokładnie przyprawą cajun. Strząchnij nadmiar przyprawy i usmaż.
Na patelni lub pod grillem rozgrzej pitę. Kiedy ciepła, rozetnij ją i dodaj poszczególne składniki zaczynając od sałaty.
Niebo w gębie:)
* Scena miała miejsce w Rumii w barze Hush (o ile dobrze pamiętam w Domu Kultury). Początek lat 90-tych. Koncert Prophecy, Desolator, Blesseds i Christ Agony.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
13 komentarzy:
Nie ma to jak wariackie wspomnienia :) A burger bardzo do mnie przemawia. Tak bardzo, ze az zglodnialam :)
ciekawy gość z Ciebie :)
lubię tu wpadać, a przepis co mogę powiedzieć, dla mnie kolejny przebój :)
Alez Ty masz wspomnienia! Mowisz Arku, ze koloratka kreci - upss, mnie nie :D Ale kreci mnie ten burger, niespodziewanie mialam weganski weekend, ale w nast juz sie tym Twym burgerom nie opre!
Sos zurawinowy w burgerze i przyprawa cajun...no, no. Nie jadlam, ale cos mi mowi,ze pasuja idealnie. I znowy podsunoles mi pomysl do glowy, thks :)
:)))
Dwa lata temu na przebieranym Sylwku w Żaku połowę gości stanowiły zakonnice i księża, też byli niegrzeczni ;)
Majko,
tak, wspomnienia- najwazniejsze zeby ich nigdy nie zabraklo:)
Madziu,
nie, generalnie niesmialy jestem, malomowny, nuda ...hehe, dzieki, pozdrawiam
Basiu,
koloratka i dlugie wlosy -jak lep dzialaja:D
Nie opieraj sie dluzej, to nie ma sensu;)
Moniko,
pasuja super. ser lagodzi przyprawe a zurawina uwydatnia smak sera, mniam:)
Aniu,
rozumiem, ze bylas...i dobrze sie bawilas:) Wiesz, to dziwne, ale w nowym Zaku jeszcze nie bylem, hm. Sam nie wiem jak to sie stalo...
Jak już człowiek trafi na coś do jedzenia, to zawsze to samo. Trzeba sobie zrobić samemu. A gdzie taki link, żebym sobie klikła na jakąś wybraną potrawę, a ona u mnie na stole, myk? :)
Ciekawa jestem, czy wolisz tamte czasy ze starymi kanapkami, czy te z domowym burgerem?
A smakowity to on jest bardzo :)
Magenta,
wiesz co? musze Cie skontaktowac z moja zona bo ona ma taki link:D
Grazynko,
udalo mi sie tak zrobic, ze kanapki zamienilem na lepsze jedzonko a reszta pozostala bez zmian:)
Arku, wybacz że tak późno wpadam, ale dziękuję Ci za życzenia i sama choć mocno spóźniona - życzę Ci wspaniałego Nowego Roku :) Sama nie wiem, czy mam Ci życzyć zabaw z koloratką, więc życzę Ci zabaw jakie lubisz, a ja wpraszam się na burgera :D
No i po co ja tu przylazłam? J
Jeszcze 20 minut minie zanim będę mogła cos na ząb wrzucić... Ksiądz nie, ale już te długie włosy... Hmmm ;)
ciekawa historia...
a burgera zapisałam, uszczęśliwię męża na kolację, jak będzie grzeczny ;)
pozdrawiam ciepło.
Zawsze mi się wydawało, że Ci w koloratkach to oszuści, czy nieszczęsna dostała chociaż rozgrzeszenie?
A kotlet super!
Prześlij komentarz