Gdyby Bóg chciał, żebym jadł jedną z tych rzeczy (
tu wskazał z niesmakiem na sałatę i marchewkę, które akurat myłem) stworzyłby
mnie królikiem. Nieprawdaż? - przywitał mnie dostawca ryb wyrywając z porannego zamyślenia jakby
wzywając moje ciało astralne do nagłego powrotu.
Patrzyłem na niego w otępieniu
jak zaciska mocno usta i marszczy brwi, bujając przy tym głową jakby tysiąckrotnie
potwierdzając swoją tezę. W panice szukałem w głowie odpowiedzi, która nie
zaogniłaby dyskusji, kiedy on wypalił - ale
jem buraki, nawet surowe...
Cóż, muszę
przyznać, że też jestem typem mięsożernie zaprogramowanym i w większości
wypadków bezmięsny obiad może wywołać u mnie niedosyt a w skrajnych przypadkach
zdenerwowanie, żeby nie powiedzieć złość. Nie dostaję jednak szału na sam widok
sałaty a co więcej coraz częściej łapię się na tym, że lubię gotować warzywa,
które potrafią być równie (jeżeli nie bardziej) wdzięcznym co zwierzęce
proteiny materiałem do kreatywnej zabawy w kuchni.
Dlatego dzisiaj
zapraszam na marchewkową metamorfozę :)
Pieczone marchewki z kasztanatkowym* pesto
1 pęk marchwi z
natką
200-250g jadalnych
kasztanów (lub 100g upieczonych)
2 ząbki czosnku
50g tartego
parmezanu
200ml oleju
rzepakowego
Łyżeczka octu
sherry
Płatki soli
morskiej (np. Maldon)
Czarny pieprz
(młotkowany)
Rozgrzej
piekarnik do 200⁰C.
Odetnij natkę,
umyj i osusz. Wyszoruj
marchewki, osusz, ułóż na blasze, skrop oliwą i przypraw solą i pieprzem.
Ostrym nożem
ostrożnie natnij krzyżyk na każdym kasztanie i ułóż je na blasze.
Wstaw obie blachy
do piekarnika i piecz przez 30 minut (marchewki mogą zająć trochę dłużej**).
Jeżeli nie chcesz się spieszyć wstaw marchewki 15 minut później co pozwoli Ci w
spokoju zrobić pesto ;)
Wyjmij kasztany z
piekarnika, odstaw na 5 minut a następnie obierz.
Wrzuć do blendera
natkę, 100g upieczonych kasztanów, czosnek, parmezan, ocet i wlej olej. Przypraw szczyptą
soli i pieprzu, zmiel.
Wyjmij marchewki
z piekarnika, wymieszaj z kilkoma łyżkami pesto i podawaj jako samodzielne
danie lub jako dodatek.
Resztę pesto
możesz zużyć do makaronów, sałatek lub „smarowidła” do kanapek, inne
zastosowanie mile widziane w komentarzach ;)
*©
haha!
**powinny być
miękkie, z „al dente” środkiem.