sobota, 30 października 2010
Na kłopoty grzaniec
Kończy się bardzo dziwny tydzień. Tydzień, w którym byłem świadkiem buntu załogi w formie niezbyt efektywnej rewolucji, łez, otwartych i zamkniętych spotkań, szeptów, plotek, ciężkich wyborów i złamanych obietnic. Po raz kolejny okazało się, że nie ma ludzi niezastąpionych a przyjaźń bywa pustym hasłem. Na szczęście nie byłem w to bezpośrednio zamieszany, ani mój kuchenny zespół, który pozostał na gruncie neutralnym a raczej kuchennym, nie przerywając swojej pracy. Może to zabrzmieć bezdusznie, ale byliśmy już świadkami podobnych wystąpień w przeszłości i korzystając z tego doświadczenia, odwrotnie proporcjonalnie do pozostałej części załogi, nasze humory dopisywały (i to bardzo). Zaczęliśmy wspominać dawne czasy, najbardziej barwne postaci (Patryk, który zamiast myć tłukł szklanki!), sytuacje (para uprawiająca seks – dobrze schowany stolik nr.12) i szalone imprezy z Bossem, które odbywały się w trakcie pracy... - „ Pamiętasz jak Boss nasypał czerwonego barwnika do zupy brokułowej?”- „Nooooo, albo jak mu podaliśmy pilota do telewizora i rozmawiał przez niego z Michaelem ( Michael to właściciel; tak to dziwne, ale mamy telewizor w kuchni) albo jak mu szczelnie zakleiliśmy czarną folią drzwi od toalety”, - Ha!Ha! albo jak kiedyś przejmowaliśmy większą część grzanego wina, żeby skontrolować jakość? To były czasy...
Mulled wine/ grzane wino
750ml czerwonego wina (użyłem Merlot)
110g cukru
1 pomarańcza
½ cytryny
½ limonki
5cm laski cynamonu
4 goździki
½ startej gałki muszkatołowej
½ gwiazdki anyżu
50ml brandy
Zetnij skórkę z cytrusów a następnie wyciśnij z nich sok. Do rondla wlej 1/3 wina i dodaj wszystkie pozostałe składniki oprócz brandy i anyżu. Doprowadź do wrzenia, zamieszaj i gotuj na wolnym ogniu przez 5 minut. Dodaj resztę wina, anyż i brandy i podgrzej do temperatury 60-70ºC.
Skontroluj jakość i podziel się z kimś.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
19 komentarzy:
No to dobrze,ze cala ta nieprzyjemna sytuacja sie niejako obok odbyla,a opisywane przez Ciebie zdarzenia rzeczywiscie ciekawie,zabawnie,nawet ekscytujaco brzmia (hihi)-super,jak panuje zdrowa atmosfera w pracy.....
Grzaniec wyglada bardzo aromatycznie.....
Pozdrawiam niedzielnie .)
No cooooś Ty, przy stoliku? :)))
Gosiu,
tak sie jakos ulozylo, ze jestesmy (kuchnia) traktowani oddzielnie, moze przez to , ze my jestesmy na pietrze a oni na parterze hehe, a atmosfera to podtawa- w koncu spedzamy ze soba wiecej czasu niz z rodzinami;)
Aniu,
i to wielokrotnie!!! Mysle, ze niektorzy tylko ze wzgledu na ten stolik tam przychodzili :D
Od jakigos czasu jest troche bardziej widoczny, wiec nie ma nowych histori:((
Macie kuchnię na piętrze? Super, czyli zapachy nie idą na salę, sprytne. Narobiłeś mi smaka na grzańca, mam troszkę Merlota z przeznaczeniem na bigos, ciekawe czy do bigosu dotrwa. No i jak Ci napisałam na fb zrobiłam to Twoje cudo dwugwiazdkowe. Nie omieszkam się oczywiście pochwalic przed całym światem na blogu.
grzane wino.
trzaskający ogień w kominku.
blask płomieni rozświetlający ciemne pomieszczenie.
i cisza.
Dobrze, że to koniec tygodnia (szczególnie _tego_) i koniec miesiąca... :-) We wtorek wszystko będzie nowe i świeże.
Osobiście alkoholu nie spożywam, jednak muszę otwarcie przyznać, że te 3 skórki z cytrusów są po prostu pześliczne. Bardzo estetyczny przepis! :-))
Takie oczyszczenie atmosfery w pracy działa kojąco na przyszłe stosunki.Chociaż może być stresujące...
Szkoda,że wyeksponowaliście stolik nr 12.Niektórzy mogą być zawiedzeni...
Grzaniec jest dobry na wszystko! Potwierdzam.
Niezmiennie grzane wino kojarzyć mi się w UK będzie z łyżwami i Edynburgiem w grudniu. Może w tym roku znowu da nam się urwać na weekend. A jeśli nie, to z przyjemnością wypiję je przed kominkiem. Podobno szykuje się kolejna potężna zima...
Rzeczywiście grzaniec odpędza kłopoty, trafiłeś w sedno:-)
A Merlot już na zawsze kojarzyć mi się będzie z Sideways;-)
Sytuacji pracowej nie komentuję, bo nie znam. |Ale komfort bycia neutralnym to bardzo duży komfort:)
Co do grzańców, jeszcze nie jest mi tak zimno, czekam na zimniejsze wieczory:) Pozdrawiam!
Nobleva,
kuchnia na pietrze to brak zapachow w restauracji i utrudniona komunikacja i kontrola... A Twoje cudo widzialem i podziwialem! Pieknie Ci wyszlo:) mam nadzieje, ze smakowalo;)
Karmel-itka,
tak, tak, tak i jeszce raz tak :D
poswix,
swieta prawda! nawet nie trzeba bylo czekac do wtorku hehe...
Amber,
oczyszczanie atmosfery jest zdrowe, niestety tutaj odbylo sie za pozno i mialo miejsce usowanie z atmosfery ;)
A stolik 12? tez zaluje, szczegolnie tych ploteczek , kiedy cos sie wydazylo :DD
Karolina,
Swietne skojarzenie- Edynburg... musze w koncu tam pojechac. Cel nr 1 The kitchin;)
Anna Maria,
Sideways- swietny film. Uwielbiam ich pierwszy tasting: Czy ty zujesz gume?!!!
Atria C..
sam sie od paru dni zastanawiam czy sam znam sytuacje ;)
A mi temperatura w piciu grzanca nie przeszkadza;) - zartowalem :D
i po co zaglądałam, teraz mam ochotę na ten grzaniec, a z potrzebnych składników mam tylko wino :)
atmosfera w pracy to podstawa, ale zazdroszczę zgranej ekipy, ja pracuję w dwuosobowej firmie :)
Chodzi mi po głowie taki grzaniec. Och jak fajnie by było. No ale to dopiero po pracy...;-)
Aromatyczna pyszność :)
Pozdrawiam !!!
Pyszny grzaniec! A takich wspomnień to i ja mam całkiem sporo w głowie, które starannie pielęgnuję - poprawiają nastrój w szare dni...
Oj, nic mi nie mow o The Kitchin. Ja o jej istnieniu dowiedzialam sie dopiero kilka tygodni temu z MasterChef. I musze, po prostu musze tam cos zjesc. :) Szpik kostny w 3 odslonach sni mi sie po nocach. ;) Pozdrawiam!
No to macie wesolo w pracy :) Nie ma to jak zgrana ekipa :)
Taki grzaniec bedzie jak znalazl na chlodne, zimowe wieczory. Co prawda w tutejszych sklepach polki az uginaja sie od wszelkiego rodzaju Glühwein ale nie ma to jak grzaniec zrobiony sobie w domu :)
Ja poproszę taki grzaniec, jak znalazł na jesienne wieczory;-)
Poproszę bezwarunkowo bezmarudzeniowo najlepiej w doborowym towarzystwie :)
Prześlij komentarz