To był gorący tydzień w połowie grudnia. Zaliczyłem planowane i nie planowane Xmas Party, szczególnie to piątkowe było świetne- manager restauracji zapomniał nas o nim powiadomić :)) Dopiero kiedy odświętnie ubrani uczestnicy zaczęli schodzić się z prezentami, kogoś oświeciło… ale to dla takich momentów pracuje się w gastronomii – darmowy zastrzyk najczystszej adrenaliny! Hahaha! Poza tym kupiłem choinkę, przeziębiłem się i zerwałem współpracę z Traveleros.pl. Niezły bilans prawda? I trochę na przekór trendowi przepisów stricte-świątecznych, proponuję sałatkę, która mimo egzotycznego zabarwienia doskonale odnalazłaby się na świątecznym stole…no i oczywiście wiąże się z historią ;))
Mój marokański współpracownik (tak, tak to wciąż ten sam) co roku jeździ na sześciotygodniowe wakacje do Maroka. Jest Berberem urodzonym i wychowanym w Marakeszu i mimo prawie dwudziestu lat spędzonych w Europie zachował większość codziennych zwyczajów, przyzwyczajeń i diety. Pije dużo „marokańskiej” miętowej herbaty, nie używa sztućców i nie odmawia pomocy. Ogląda arabskie wiadomości i piłkę nożną z całego świata przez „dostosowany” przez przyjaciela dekoder, siedząc na kanapie sprowadzonej z Maroka.
Po przyjściu do pracy zawsze uaktualnia moją wiedzę na temat stanu ligi angielskiej, ligi mistrzów, najlepszych (czytaj najtańszych) taryf i promocji telefonów i innych urządzeń elektronicznych. Wracając z wakacji przywozi nam bardzo egzotyczne upominki, które można uznać za… upominki i włożyć do szuflady z napisem upominki a olej arganowy, który mógłby nam się przydać, musimy kupować tutaj za ciężkie pieniądze. Mówi, że nie ma sensu ciągnąć go taką drogę skoro nawet tam nie ma już pewności czy będzie stu procentowo czysty. Na uwiarygodnienie swojej tezy dodaje – „ Wiesz, w Maroko wszystko teraz jest jak w Europie…” - cokolwiek ma to znaczyć ;)
Nie muszę dodawać, że kiedy zobaczył butelkę organicznego oleju arganowego w kuchni, najpierw wyskoczył mu na twarz dumny uśmiech zadowolenia a potem padło pytanie: - „ To 100% ?...hm, raczej nie…”. – „To Berberska specjalność, następnym razem kup u kobiet które go wyciskają i porównamy”- odpowiedziałem.
Póki co, używając tego podejrzanego składnika wymyśliłem jedną z lepiej sprzedających się sałatek na moim menu. Jest bardzo klasyczne połączenie, które dzięki użyciu oleju arganowego dostało zupełnie nowego wymiaru.
Sałatka z rukwii wodnej z burakiem, kozim serem, przepiórczymi jajkami i dresingiem arganowym
(4 porcje)
100g rukwii wodnej
100g mieszanych liści sałat
100g miękkiego koziego sera
4-5 upieczonych/gotowanych małych buraków pociętych w cząstki wielkości kęsa
8 ugotowanych na miękko jaj przepiórczych przeciętych na pół
50g orzechów laskowych
1 awokado (opcja)
Dresing:
2 łyżki oleju arganowego*
2 łyżki oleju słonecznikowego
4 łyżki soku z cytryny
Sól morska
Świeżo zmielony pieprz
Rozgrzej piekarnik do 180ºC.
Piecz orzechy przez 8-10 minut lub do momentu aż będą złocisto-brązowe. Wyjmij, ostudź a następnie przełóż na czystą ścierkę, zrób „zawiniątko” i i ściśnij je kilkakrotnie, żeby zetrzeć skórki. Czyste orzechy poprzecinaj na pół i odłóż na później.
Zrób dresing mieszając ze sobą oleje i sok cytrynowy, dopraw do smaku.
Zaaranżuj ze sobą wszystkie składniki i polej dresingiem. Podawaj jako indywidualne porcje lub jako kolorową, pyszną i aromatyczną „misę sałaty.”
* Uwaga dla arganowych nowicjuszy. Jeżeli chcesz, zwiększ lub zmniejsz ilość oleju arganowego. Ze względu na jego mocny smak radzę pozostać przy podanych proporcjach.
sobota, 17 grudnia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
9 komentarzy:
U Ciebie zawsze ciekawie, dzięki :)) Pozdrów przyjaciela. JA bym skusiła się nawet na taki nieco cyganiony olej arganowy... bo pierwszy raz o nim słyszę :))
P.S. Ja w tym roku będę miała choinkę z własnego podwórka sprowadzoną :))
Jest i jajo! Niejedno ;D.
I te kolory wiosenne :)).
Piszę niewiele, ale jak zwykle wiele się uśmiałam podczas lektury. :D
W sprawie "upominków"..., nie żebym podejrzewała kolegę o skąpstwo, ale jeśli ten olej jest tak drogi (nawet u źródeł), to widzę wyjaśnienie w sprawie alternatywnych prezentów. :D
Sałata jak najbardziej w moich klimatach smakowych, choć kłamać nie będę - oleju arganowego nie miałam przyjemności poznać, a domyślam się, że w nim tkwi clue programu. :)
Pozdrowienia Arku. :)
Arku! Uwielbiam Twoje dania na równi z Twoimi opowieściami! Mogłabym jeść i słuchać (czytać) bez końca!
Pozdrowienia:)
Ojej ta marokańska kanapa! Mój poprzedni współlokator, który też pochodził z Marakeszu również sprowadził sobie kanapę specjalnie z Maroko, zajmowała połowę salonu :)
Auroro,
to ja dziekuje, ze tak mowisz, bo ja to zawsze w domu zrzedze, ze nuda u mnie nic sie nie dzieje ;))
a podworka Ci zazdraszczam :)
Alucha,
jaja, ze szok a mimo kolorow wiosennych smak zimowy ;))
Małgosiu,
jest dokladnie jak podejzewasz i z prezentami i z samym olejem:) to caly twist w tej salatce. olej arganowy ma charakterystyczny orzechowawy aromat i dosc mocny smak, dlatego ja wole go przelamywac zwyklym olejem.
Kucharnia,
Aniu! Cala przyjemnosc po mojej stronie :)
Marta,
cos musi byc w tych kanapach ;))
a kafelki marokanskie tez sobie ulozyl? ;)
Wpadlabym do ciebie na taka salatke, bez dwoch zdan!
A holdowanie tradycjom, choc czasem moze bawic, ma jednak swoj urok. Dodaje roznorodnosci swiatu :)
I Ty mi teraz powiedz Arku co mamy robic - jechac do Maroko i szukac owego oleju, czy sobie dac spokoj, bo i tak dobrego nei zdobede? :))) Opowiesc jak zwykle bomba, nie ma "prawie jak Europa" :D
Wesołych Świąt Bożego Narodzenia Arku!:)
Prześlij komentarz