Czy ten stek jest średnio-wysmażony? – zapytał Tom pokazując mi kawałek suchego jak podeszwa mięsa. Nie wygląda… dla pewności, odkrój jeszcze kawałek- odpowiedziałem. To samo. Co mam robić? mam go oddać? – spojrzał najpierw na mnie, potem na Alexa wzrokiem pełnym nadziei, że powiemy nie, nie oddawaj. Był bardzo głodny i nie chciał się z nim rozstawać, ale … Tutaj powstała cał litania różnych „ale”:
-chciał dostać steka takiego jak lubi,
- nie chciał go zwracać ponieważ sam pracował kiedyś jako kelner i wie, że klienci zwracający dania lądują w szufladce „kłopot” i nie są ulubionymi klientami,
- jest TYLKO klientem i TYLKO chciałby dostać to co zamówił,
- mimo, że to nie ąę restauracja jest to ewidentna wpadka kucharza.
Nie czekając na kelnera udał się prosto do kuchni, żeby problem rozwiązać u źródła. Podobno po oględzinach wzrokowo-dotykowych kucharz stwierdził: noo, trochę mocno średnio-wysmażony… Ach! te szefoskie ego! Hahaha!
Nowy stek był idealny, z lepszego kawałka mięsa i zaserwowany własnoręcznie przez szefa kuchni. Wieczór powrócił na właściwe tory. Powspominaliśmy stare czasy, wpadliśmy na parę pomysłów, wypiliśmy kilka piw, Alex cytując dziesiątki źródeł naukowych przybliżył nam związek pomiędzy udomowieniem wołu, rozwojem rasy ludzkiej a wegetarianizmem jako nurtem uwsteczniającym ten rozwój i…padło hasło tequila! a w zasadzie Crazy Homies czyli bar, który serwuje około 80 różnych rodzajów tego trunku. Mieliśmy tylko pół godziny do zamknięcia.
Akcja była szybka: taxi, tequila, spacerek otrzeźwiający w strugach deszczu zakończony złapaniem kolejnej taxi. Świetny wieczór, mamy plan na więcej takich, w końcu Tom ma niedaleko. Kopenhaga jest tuż za rogiem ;)
Dzisiaj chciałem Wam przedstawić bardzo prosty, ale niebiańsko pyszny sposób na steka. Wszystkie elementy tego dania robiłem od dawna, oddzielnie, jako składniki różnych potraw, ale kiedy je połączyłem po raz pierwszy w jedno – zakochałem się! Renata z ArtKulinaria nawet wymyśliła nazwę tego dania: Motyle w brzuchu i muszę powiedzieć, że trafiła w sedno. Zapraszam!
Marynowany stek z kalafiorem, puree z selera i salsą verde
(4 porcje)
4 steki wołowe (230-250g każdy)
1 czerwona cebula (pokrojona w półkrążki)
1 gałązka rozmarynu
1 mały kalafior
Oliwa z oliwek
Pęczek dymki (spring onions)
Puree z selera (przepis tutaj)
Salsa verde
½ pęczka natki pietruszki
½ pęczka bazylii
1 ząbek czosnku
1 łyżeczka kaparów
1 łyżka soku z cytryny (lub więcej do smaku)
4-5 łyżek oliwy z oliwek
Sól morska
Świeżo zmielony pieprz
Ułóż steki w pojemniku, polej oliwą, posyp cebulą i igiełkami rozmarynu. Wstaw do lodówki na minimum 12 godzin. Obróć steki w międzyczasie przynajmniej raz.
Potnij kalafiora w małe różyczki (jak na zdjęciu) i skrop oliwą. Podsmaż na suchej i mocno rozgrzanej patelni przez minutę, zbrązowiając kalafiora, ale uważając żeby nie przypalić. Następnie zmniejsz ogień do minimum i mieszając co jakiś czas smaż aż będzie miękki. Odstaw na później.
Obierz dymkę z uschniętych warstw i odetnij szczypior (możesz go użyć do innego dania).
Zrób salsę verde. Potnij bardzo drobno natkę pietruszki, bazylię i czosnek (czosnek możesz dodatkowo zmiażdżyć bokiem noża), dodaj do tego „z grubsza” pocięte kapary i wymieszaj z resztą składników. W razie potrzeby dodaj więcej soli lub soku cytrynowego.
Wyjmij steki i odsącz delikatnie z marynaty. Rozgrzej mocno patelnię z minimalną ilością oleju. Smaż steki przez 2 minuty, odwróć, dodaj dymkę i smaż 2 minuty. Zdejmij z ognia, odczekaj 5 minut.
Odgrzej puree i kalafiora, potnij steki w grube plastry. Zaaranżuj wszystkie składniki na talerzach i … zakochaj się ;) Po prostu przez żołądek do serca ;)
Do pełni szczęścia potrzebny byłby argentyński Malbec.
Inspiracja: Chef Cruz Goler z Lupa Osteria Romana, Nowy Jork
Gruszka pod Gorgonzolą. Typowa przystawka w porze jesieni.
11 godzin temu
17 komentarzy:
Człowiek chce już iść spać, a tu Jeden Taki wywody na temat steka snuje... Co zrobić... Trzeba komentować... Zatem ja też miewam dylematy... Bo chcę średnio, a tu " mocno-średnio..."...
Ale tego Twojego to powinnam spróbować, tylko patrzeć muszę w sklepie co mi dają, bo ostatnio dostałam mięso chyba z byka, który miał sto lat więc steki - chciał-nie chciał były mocno-średnio...;). Dobrych snów!
Świetny tekst :) i stek też bardzo apetyczny :) myślę sobie grunt to kupić dobre mięsko a z tym zdecydowanie ciężko!
Ja myślę, że my jeszcze mocno siedzimy w polskich przyzwyczajeniach. Zaserwujmy naszym babciom, czy rodzicom nawet średnio-wysmażone steki to nas opieprzą, że surowe mięso im każemy jeść:) Nie ma jak schabowy, suchy jak wiór i najlepiej jak go wśród panierki nie można znaleźć. A nie tam "niedosmażone" steki, wymysły;) No ale dyskusje z przyzwyczajeniami nie należą do łatwych. Co innego wpadka kucharza, jeśli z tego powodu, że ośmielę się domagać tego, co zamówiłam patrzą na mnie krzywym okiem to tam nie wracam. No ale proszę, jak ładnie zachowali się w tej nie ąę restauracji:) Fiu, się rozpisałam. Motyle w brzuchu to dobra nazwa bo po zjedzeniu mięsa czułabym je przez tydzień;)) Ja sobie skubnę kalafiorka i seler. No i cudownie zieloną salsę!
Dobra tequilla nie jest zla ;) To chyba jedyny mocniejszy alkohol, ktory moge przelknac w czystej postaci.
A pomysl na steka przedni, choc prosty. Narobiles mi ochoty na czerwone mieso... i na kalafiora.
A ta tequilla jeszcze... Najlepsza i jedyna po zakończonym nurkowaniu w cenotach...:)
Brzmi fajnie, a że ostatnio steki w wersjach różnych przewijają się u nas w kuchni, przepis na bank ukradnę:D
wspaniale danie:) chetnie bym sie wprosila..:)
Egzotyka w najlepszym wydaniu :] Wygląda na krwisty, ja bym go jeszcze troszkę podsmażyła, bo jednak lubuję się w suchej podeszwie niczym zupełne przeciwieństwo koneserów kuchni i smakoszy... Niemniej jednak wygląd stworzonej przez Ciebie potrawy zachwyca i nęci, żeby spróbować takiego połączenia :]
Bardzo mi pasują te steki z taką salsą.
A powiadasz miejsce, które serwuje 80 rodzajów tequili?
Nie chciałbym mieszkać w pobliżu - he he.
Bardzo ciekawe danie.
pozdrawiam
Ewelajno,
sorry, ze nie daje Ci spac ;) a dobre mieso to rzeczywiscie podstawa sukcesu..
Wiewioro,
masz racje mieso, mieso, mieso a reszta sama przychodzi ;) dla pocieszenia powiem Ci ze nawet tutaj dobre mieso na steka to nie taka prosta sprawa
Mar,
Taaak, przyzwyczajenia. Z nimi walczyc najtrudniej ;) Wiesz, sam nie jestem zwolennikiem postawy, ze klient ma zawsze racje, ale mysle, ze trzeba go przynajmniej traktowac jak partnera w biznesie ;) w koncu to TYLKO on kupuje nasz produkt...
Maggie,
naprawde polecam Crazy Homies. A tak w ogole stwierdzilismy ostatnio z kolega, ze tequila daje kreatywnego kopa ;))
Ewelajno,
a co to sa cenoty?
MissP,
kradnij tylko powiedz czy smakowalo ;))
Aga,
zapraszam :))
Arku - cenoty to zalane wodą jaskinie i studnnie wapienne w Meksyku:). Tam piłam po raz pierwszy tequillę z prawdziwymi Meksykanami:).
P.S.Wrzuć w google w Grafikę hasło cenoty - zobaczysz jakie cuda:)
Pozdrawiam Cię serdcznie!
Toczko,
dzieki:] nie bede Cie namawial na innego niz lubisz, ale...gdybys kiedys "przypadkowo" sprobowala, byc moze...zmienilabys zdanie ;))
Bareyo,
ja (nie)stety mieszkam niedaleko ;) tak w ogole wlascicielem miejsca jest Tom Conran (z tych Conranow) i dodatkowo postanowil rozprowadzac w Wlk.Bryt wlasna tequile, ktora udalo mi sie testowac. Nazywa sie Chamucos, polecam ;))
Ewelajno,
every day is a school day hehe
nazwa fajna rzeczywiscie,stek jak najbardziej dobrze rozowy w srodku musi byc :) za tequile dziekuje :)
Pozdrawiam :)
Jeśli mięsko mam zjeść, to właśnie takie!!
Arek, nie macie ochoty na podróż w tutejsze strony? Mamy dobrego rzeźnika. Spodoba Wam się :)
Przepis wypróbuję, bo od czasu do czasu mój organizm domaga się kawałka bardzo krwistego mięsa ;)
Mówi się, że steki to męska miłość, ale mnie to danie zdecydowanie zachwyca :)
Ech, dlaczego u nas tak ciężko o dobre mięso na steki? Pytanie retoryczne, teoretycznie wiem, ale nie rozumiem ;/ Ech ;/ A ja lubię właśnie krwiste, mocno wysmażone to dla mnie zamordowane mięso - tylko, że krwisty z kiepskiej wołowiny jest niejadalny, a właściwie - niegryzalny...
Ostatnio poza tym miałam taką samą sytuację, jak opisany Tom, tylko rzecz tyczyła jagnięciny. Nic w końcu nie powiedziałam, bo byłam w większym gronie, które tamtą restaurację lubi i chętnie do niej wraca, a ja wręcz przeciwnie ;)
Prześlij komentarz