środa, 28 marca 2012
Czasami warto poczekać na…carpaccio
Nie mogę się dogadać z Czasem, ostatnio nam nie po drodze. Im więcej (teoretycznie) go mam tym bardziej mi go brakuje. Zachowuje się jak uciekający pociąg w męczącym śnie. Biegnę po peronie wypluwając sobie płuca, peron się wydłuża a on ciągle na wyciągnięcie ręki…Chociaż to chyba kiepskie porównanie, ta relacja jest dużo bardziej skomplikowana, ponieważ wchodzi tutaj w grę jakieś niezrozumiałe uczucie. Podejrzewam miłość, ale taką lekko zwichrowaną, jak z kiepskiego filmu, która kończy się słowami –„ to nie Ty, Ty jesteś doskonały/a, to ja…rozumiesz…”.
Zawsze mam go najwięcej kiedy przestaję się nim przejmować, przychodzi wtedy sam, spowalnia. Takiego lubię go najbardziej ;) Niektórzy mówią nawet, że miłość to Czas i myślę, że coś w tym jest. Bo miłość to czas spędzony razem, to pokonywanie przeciwności, radość z sukcesów, podziwianie pierwszych zmarszczek i pierwszych siwych włosów, rozumienie bez słów, zakochiwanie się w tej drugiej osobie co rano od nowa, odkrywanie się nawzajem, bycie dwuosobową jednością.
Przyjmując jednak tą definicję miłości jako słuszną mogłoby się okazać, że gotowanie a szczególnie macerowanie, marynowanie, peklowanie to w dużej mierze uprawianie miłości a wszyscy gotujący to seksoholicy haha! W związku z tym nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić Was do uprawiania miłości;)
Zarezerwujcie sobie minimalnie jedną noc, chociaż ja najbardziej jestem zadowolony po dwóch-trzech ;))
Carpaccio z jelenia z sałatką buraczaną i oliwą truflową
(4-6 osób)
400g polędwicy z jelenia*
8 ziaren jałowca
8 goździków
Starta skórka z 2 pomarańczy
60g soli morskiej
40g cukru
15g grubo zmielonego pieprzu
Sałatka:
500g pieczonego/gotowanego buraka
6 łyżek oliwy z oliwek (łagodnej w smaku, najlepiej o „trawiastym” posmaku)
2 łyżki octu sherry
Świeżo zmielony pieprz
200g rukoli
30g sera pecorino
30g tostowanych orzechów laskowych (przeciętych na pół)
Oliwa truflowa
Umyj mięso i osusz ręcznikiem papierowym, odstaw na później**.
Zmiażdż ziarna jałowca i goździki (najlepiej w moździerzu) i wymieszaj z pozostałymi składnikami. Wysyp na blachę do pieczenia i obtocz „marynatą” mięso, następnie zawiń ściśle w 3-4 warstwy folii plastikowej (zawiązując ją na końcach) i wstaw do lodówki na minimum 6 godzin***. Wyjmij z lodówki zeskrob nożem marynatę, zawiń ponownie w folię i wstaw do lodówki. Na 30 minut przed podaniem wstaw do zamrażalnika to ułatwi pocięcie w cienkie plastry.
Potnij buraka w ½ cm kostkę, polej 4 łyżkami oliwy i octem, dopraw pieprzem i wymieszaj. Wymieszaj rukolę z pozostałą oliwą.
Ułóż plastry carpaccio na talerzach, na każdym ułóż garść rukoli, posyp dookoła kostką z buraków, orzechami i zestruganymi kawałkami sera. Całość skrop oliwą truflową. Smacznego :)
* Możesz zastąpić piersią z kaczki. Wtedy natnij skórę w kilku miejscach tak, żeby nie przeciąć mięsa, posól skórę i podsmaż na rozgrzanej patelni przez 4-5 minut aż będzie chrupka i złocisto-brązowa, przerzuć na drugą stronę i smaż przez minutę. Osusz ręcznikiem papierowym i ułóż na „marynacie” –skórą do góry. Odstaw na 5-6 godzin do lodówki. Potnij na plastry i podawaj.
**Mięso jelenia też możesz szybko obsmażyć, ale ja wolę wersję nie obsmażaną.
***Ja lubię zostawić marynatę przez 3 -4 dni a nawet tydzień, ale wtedy to już praktycznie nie jest carpaccio tylko wędlina.
****Pozostałą marynatę możesz przechować na następny raz lub użyć jako przyprawy do pieczenia ciemnych mięs.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
15 komentarzy:
A wszyscy gotujący to seksoholicy hehehehe MISZCZ jesteś i tyle :*
Arku, rozumiem Cię doskonale. równiż Czas nie chce ze mną współpracować, dojść do jakiegoś konsensusu. wciąż robi mi na złość.
ale Ty nie poprzestajesz się z nim mierzyć. i znajdujesz czas na takie wykwintne dania.
pewnie pozwalają one na chwilę się zatrzymać. ich smak, aromat! aż tutaj czuję zapach Twojego carpaccio!
chociaż wygląda obłędnie, gdybym wiedziała, że to z jelenia - nie tknęłabym. wybacz, ale to uwarunkowania... jakie? nie wiem. ale nie umiałabym zjeść go świadomie.
Wspaniała wołowina~!
Uwielbiam marynować mięso.Zwłaszcza robić z niego dojrzewające pyszności.
Moja miłość do macerowania jest wielka...
To jeleń, a ja napisałam o wołowinie...
Z pewnością przez to,że marynuję właśnie polędwicę.
Bosko napisane! :)
A carpaccio z jelenia bardzo ciekawe :)Chyba nigdy nie będę miała okazji by skosztować, ale chociaż popatrzę sobie u Ciebie.
Pozdrowienia:)
Cos chyba jest na rzeczy z tym czasem i miloscia. I tez tak mam, ze najwiecej go mam, kiedy przestaje o nim myslec. A przestaje myslec, kiedy duzo robie - i jakims cudem ze wszystkim sie wyrabiam.
W takim carpaccio moglabym sie zakochac!
No to ja z pewnością jestem seksoholiczką, a gdy patrzę na to carpaccio mmm ... no chyba na tym poprzestanę ;)))
Z jelenia??wow!ja ostatnio po raz pierwszy jadłam carpaccio,więc w ogóle jestem świeżynka w tym względzie...porównanie do miłości bardzo zasadne:-)
Mój komentarz zniknął:-( no dobra,to będzie krótko-kupuje to!:)
Nie dość, że tak pysznie gotuje, to jeszcze o miłości pisze! Do tego dowcipny! Ideał normalnie;)
Danie boskie, ale chętnie jelenia kaczką zastąpię:)
Wow, co za wspaniałości u Ciebie. Na takie rogate carpaccio chętnie bym się skusiła :-)
Intrygujące, pragnę tego skosztować prędko :)
Wow! Carpaccio z jelenia, to musi byc prawdziwa bomba! Ale rozbrojenie tej bomby pozostawie komus innemu ;))) W tym wzgledzie mam odczucia podobne do Karmel-itki:)
Nam ksiądz na naszym ślubie podczas kazania powiedział, że czas to miłość:)
dziczyzna jest świetna, polecam
Prześlij komentarz